"Kleszcze nie występują równomiernie w naszym kraju" – ocenił prof. Stanisław Ignatowicz, entomolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jak zwrócił uwagę, choć w niektórych regionach ich liczba spadła, w innych – zwłaszcza na Mazurach, Mazowszu i w Wielkopolsce – obserwuje się prawdziwą eksplozję populacji.

REKLAMA

Obecnie mnóstwo tych pajęczaków obserwuje się na terenach z uprawami łąkowymi, które są tu i ówdzie zakrzaczone - z doniesień wynika, że sieją popłoch na Mazurach, na Mazowszu i w Wielkopolsce. Mniej jest ich w regionach przymorskich i przygórskich - wskazał ekspert.

Rekordowe liczby zachorowań na boreliozę

Z danych poznańskiego sanepidu wynika, że liczba zachorowań na boreliozę wciąż rośnie. Jak informuje rzeczniczka prasowa Cyryla Staszewska, tylko w pierwszej połowie lipca zarejestrowano 288 przypadków tej groźnej choroby, a od początku roku - już 636. W analogicznym okresie ubiegłego roku boreliozę zdiagnozowano u 426 osób, natomiast w całym 2024 roku - u 1012 mieszkańców Poznania. Dodatkowo odnotowano dwa przypadki kleszczowego zapalenia mózgu.

Lato to czas, gdy aktywność kleszczy osiąga szczyt. Właśnie wtedy najczęściej dochodzi do zakażeń. Ukąszenie przez kleszcza jest zazwyczaj bezbolesne, ale objawy - np. charakterystyczny rumień wędrujący - mogą pojawić się w okresie od jednego do sześciu tygodni po ukąszeniu - ostrzega Staszewska.

Dlaczego kleszczy jest coraz więcej?

Na liczebność kleszczy wpływają przede wszystkim warunki siedliskowe. Prof. Ignatowicz wyjaśnia, że pajęczaki te najlepiej czują się w wysokich trawach, na nieskoszonych łąkach porośniętych krzewami. Lasy i ścieżki, po których przemieszczają się dzikie zwierzęta, również stanowią doskonałe środowisko dla kleszczy.

Co ciekawe, coraz częściej kleszcze pojawiają się w pobliżu ludzkich domostw, w przydomowych ogródkach. Zmiany w sposobie ich urządzania sprzyjają rozwojowi tych pajęczaków.

Jeszcze niedawno nasze ogródki przydomowe były niemal sterylne: równo, tuż przy ziemi, przycięta trawka, jak kwiatki, to głównie w donicach. A teraz mamy nasadzenie krzewiaste i zostaliśmy przekonani przez ekologów do tego, by nie kosić traw, tylko zakładać kwieciste łąki. I super, pięknie to wygląda, pszczoły się cieszą, ale wraz z nimi szaleją ze szczęścia kleszcze, którym urządzamy fantastyczne miejsce do bytowania - zaznaczył prof. Ignatowicz.

Zagrożenie zwiększa się także przez zwierzęta domowe, zwłaszcza koty, które coraz częściej korzystają z wolności na zewnątrz. Spędzają całą noc w okolicy, a z rana przychodzą do domu i dzielą się z nami nie tylko swoją zdobyczą w postaci myszek i ptaszków, ale także kleszczami - przekazał entomolog.

Skala problemu

Według danych Narodowego Funduszu Zdrowia, w 2024 roku lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielili pomocy ponad 98 tys. pacjentów z chorobami odkleszczowymi. Wśród nich aż 62 tys. osób zmagało się z boreliozą.

Borelioza rozwija się podstępnie, często przez wiele miesięcy, a nawet lat. Nieleczona może prowadzić do powikłań neurologicznych, zaburzeń pracy serca i przewlekłych chorób stawów. W skrajnych przypadkach konieczna może okazać się hospitalizacja i długotrwała rehabilitacja.

Objawy zakażenia pojawiają się zazwyczaj od tygodnia do sześciu tygodni po ukąszeniu. Najbardziej charakterystyczny jest rumień wędrujący - owalna, powiększająca się zmiana na skórze, najczęściej o obrączkowatym kształcie. Towarzyszyć mogą jej gorączka, zmęczenie, bóle głowy i ogólne złe samopoczucie.

Jak się chronić?

W obliczu rosnącej liczby zachorowań specjaliści przypominają o podstawowych zasadach profilaktyki. Przede wszystkim, wybierając się na spacer do lasu lub parku, warto zadbać o odpowiedni ubiór: zakryte buty, długie spodnie i jasne ubrania, na których łatwiej zauważyć kleszcza. Po powrocie do domu należy dokładnie obejrzeć ciało, a w razie znalezienia pasożyta - jak najszybciej go usunąć.

Nie wolno lekceważyć nawet najdrobniejszych objawów po ukąszeniu kleszcza. W przypadku pojawienia się rumienia, gorączki czy złego samopoczucia należy niezwłocznie zgłosić się do lekarza.