Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński i szef resortu infrastruktury Dariusz Klimczak podjęli decyzję o wprowadzeniu wzmożonych kontroli ciężarówek jeżdżących po autostradach i drogach ekspresowych. To reakcja na kryzysową sytuację na trasie S7.

REKLAMA

"Pojazdy będą odsyłane na parkingi"

Sprawdzaniem stanu technicznego ciężarówek zajmie się policja i Inspekcja Transportu Drogowego.

Jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości co do stanu technicznego pojazdu, te pojazdy będą odsyłane na parkingi, aby nie dochodziło do sytuacji, że mogą zablokować przejazdy - tłumaczył minister infrastruktury Marcin Kierwiński.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Utrudnienia na S7 między Olsztynkiem a Ostródą. GDDKiA: Sytuacja jest ekstremalnie trudna

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak przekazał, że oprócz newralgicznych odcinków - głównie drogi S7 na północnym Mazowszu oraz w województwie warmińsko-mazurskim - drogi krajowe w Polsce są przejezdne.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaangażowała dwa razy więcej sił i środków niż to normalnie się dzieje - wyjaśniał. Przekonywał też, że kierowcy w korkach często nie dostrzegają pługów i piaskarek i na tej podstawie wyciągają błędne wnioski o bezczynności służb.

Ministrowie tłumaczyli na konferencji prasowej, że to ciężarówki, które nie mogły wjechać na wzniesienia, doprowadziły do ogromnych utrudnień na S7. Kierowcy we wtorek po południu stanęli tam w wielokilometrowych korkach.

Klimczak zwrócił uwagę, że na S7 wciąż pojawiają się zatory, bo dojeżdżają tam nowe auta. Zaapelował, by w miarę możliwości wybierać inne trasy.

Wcześniej o problemach wywoływanych na zaśnieżonych drogach przez ciężarówki w złym stanie technicznym mówił wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec.

Stan ogumienia tych pojazdów jest różny. Często te TIR-y tarasowały drogę - przekonywał. Mówił też o samochodach ciężarowych, które wyprzedzały się na S7.

GDDKiA rekonstruuje wydarzenia na S7

Głos ws. sytuacji na S7 i roli, jaką odegrały tam ciężarówki, zabrała również Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. W mediach społecznościowych przedstawiła rekonstrukcję wydarzeń, których efektem były zatory w okolicach Mławy i Ostródy.

"Na S7 w okolicach Mławy, w pobliżu m. Wiśniewo, doszło do zderzenia trzech samochodów osobowych i lawety, czego efektem było zamknięcie jezdni w kierunku Warszawy. Nie mogły tam wjechać również pojazdy zimowego utrzymania dróg (ZUD). Gdy Policja wznowiła ruch, na nawierzchni zalegała już warstwa śniegu. Nie były jej w stanie pokonać pojazdy ciężarowe, które zablokowały całą szerokość jezdni. Uniemożliwiło to pracę pojazdów ZUD. Cały czas trwały opady, które z godziny na godzinę zwiększały warstwę śniegu zalegającego na jezdni objętej zatorem drogowym" - relacjonuje GDDKiA.

Wszystkie drogi krajowe s przejezdne. Suby drogowe #GDDKiA nieustannie pracuj, by zapewni bezpieczestwo i przejezdno. Ze skutkami intensywnych opadw niegu walczyo ostatniej doby cznie blisko , .... pic.twitter.com/2dJMCFqc5R

GDDKiADecember 31, 2025

Na odcinku Ostróda - Olsztynek ciężarówki miały się wyprzedzać na podjeździe.

"Kierowcy nie mogli jednak podjechać, zatrzymali się i zablokowali ruch. Za nimi utworzył się korek, co spowodowało brak możliwości dojazdu pojazdów ZUD. Przy wsparciu Policji i Państwowej Straży Pożarnej pojazdy ZUD dojechały (pod prąd w asyście Policji) do czoła zatoru i zaczęły odśnieżać drogę, aby można było usunąć TIR-y i zrobić korytarz dla samochodów osobowych. To się udało, ale z korytarza zdecydowały się skorzystać trzy pojazdy ciężarowe, które... nie dały rady podjechać pod wzniesienie, stanęły bokiem i ponownie zablokowały drogę" - opisano w komunikacie.

Wicewojewoda warmińsko-mazurski: Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał

Głos w sprawie zatoru na S7 zabrał również wicewojewoda warmińsko-mazurski Mateusz Szauer.

Najważniejsze jest to, że po pierwsze nikt nie zginął, a po drugie, że w ani jednym przypadku nie mieliśmy do czynienia z interwencją służb medycznych - podkreślił.

Pomoc kierowcom (miejsca odpoczynku, ciepłe napoje, powerbanki, paliwo) zaoferowały lokalne samorządy i służby.

Dyrektor GDDKiA w Olsztynie Marcin Pokojski poinformował, że we wtorek w regionie pracowało dwukrotnie więcej ludzi i sprzętu, niż standardowo jest to wymagane.

Nie ma takiej możliwości, by wzdłuż całej drogi rozstawić pracowników GDDKiA czy policjantów i strażaków. Zmobilizowaliśmy dwukrotnie więcej ludzi i sprzętu niż standardowe wymagania. We wtorek o godz. 19 pracowało 116 jednostek sprzętu, wysypano na drogi 2800 ton soli. To bardzo dużo jak na jedną noc - zaznaczył.

Mówił, że obecnie na drogach krajowych podległych GDDKiA w Olsztynie pracuje 70 jednostek sprzętu do odśnieżania. Wszystkie te drogi są przejezdne poza incydentalnymi sytuacjami. Powiedział, że według prognoz w ciągu najbliższych 48 godzin ma spaść jeszcze 20 centymetrów śniegu.