Kajetan P. po ataku na psycholożkę i więziennego strażnika przebywa już w pojedynczej celi i ze statusem szczególnie niebezpiecznego przestępcy. Jak dowiedział się reporter RMF FM, najdalej w ciągu dwóch tygodni okaże się, czy prokuratura rozszerzy zarzuty temu mężczyźnie podejrzanemu o brutalne zamordowanie kobiety w Warszawie.

REKLAMA

Śledczy zaplanowali dopiero przesłuchania świadków napaści oraz samych pokrzywdzonych. Na podstawie ich zeznań zdecydują, jakie zarzuty postawić 27-latkowi.

Poza tym jeszcze około dwóch tygodni potrwa postępowanie wyjaśniające wszczęte przez szefa służby więziennej.

Nadanie Kajetanowi P. statusu N sprawiło, że trafił on do jednoosobowej, monitorowanej celi. Jest ona częściej kontrolowana niż inne. Wewnątrz łóżko, stół i taboret są na stałe przymocowane do podłoża. Poruszanie się Kajetana P. ograniczono do minimum i odbywa się pod wzmocnionym dozorem funkcjonariuszy. Wychodzi na krótkie spacery tyko w wyznaczonym miejscu. Do tego nie może korzystać z własnej odzieży i obuwia.

23 maja podczas porannego obchodu lekarskiego Kajetan P. zachowywał się spokojnie, jednak gdy z celi wychodzili już lekarze, strażnik i pani psycholog - opuszczała pomieszczenie jako ostatnia - Kajetan P. rzucił się na kobietę i zaczął ją dusić. Strażnicy wrócili do celi i uwolnili psycholożkę, ale wtedy Kajetan P. zaczął wymachiwać ostrym kawałkiem szkła. Podczas próby obezwładnienia ranił oddziałowego.

Ostatecznie udało się skrępować Kajetana P. i przenieść do celi dla niebezpiecznych więźniów.

Kawałek szkła Kajetan P. miał najprawdopodobniej z więziennej kantyny. Mężczyzna nie miał statusu N, czyli więźnia niebezpiecznego, i tak jak inni osadzeni mógł robić w kantynie zakupy. Jak ustalił nasz dziennikarz, kawałek szkła, którym P. ranił strażnika, to najprawdopodobniej fragment słoika.

27-letni Kajetan P. jest podejrzany o zamordowanie na początku lutego lektorki języka włoskiego Katarzyny J. Według ustaleń śledczych, po zabójstwie taksówką przewiózł ciało 30-latki z warszawskiej Woli do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Tam odkryli je strażacy wezwani do pożaru.

Kajetan P. ukrywał się przez niemal dwa tygodnie. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania i tzw. czerwoną notę Interpolu, którą poszukiwani są najgroźniejsi przestępcy.

Schwytano go 17 lutego w stolicy Malty La Valletcie. Dziewięć dni później został sprowadzony do Polski na pokładzie wojskowej CASY. Jak informowali wówczas reporterzy RMF FM, w czasie transportu P. dwukrotnie próbował ugryźć konwojujących go policjantów.

Po przesłuchaniu Kajetana P. prokuratorzy ujawnili częściowo treść złożonych przez niego wyjaśnień. Wynikało z nich, że P. postanowił, że musi zabić człowieka w ramach pracy nad sobą i walki ze słabościami. Katarzyna J. była przypadkową ofiarą. Kajetan P. znalazł do niej telefon na stronie z ofertami korepetycji językowych. Nigdy wcześniej się nie spotkali. Nie znali się. Umówili się na godzinę 11 w jej mieszkaniu 3 lutego - relacjonował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. W dniu zabójstwa Kajetan P. miał zamienić z Katarzyną J. kilka zdań. Gdy zaproponowała herbatę, wykorzystał chwilę jej nieuwagi i zabił ją nożem.


(j.)