Politykę zagraniczną mamy jedną: i prezydent Aleksnader Kwaśniewski i premier Leszek Miller chcą Nicei bronić. Jednak różny może być ich stopień determinacji.

REKLAMA

Prezydent – gdyby to on miał negocjować – walczyłby m.in. o swoją europejską przyszłość. Poza tym wiadomo, że to jemu bliżej do kompromisu i łatwiej by mu ten kompromis można było wybaczyć.

Z kolei Leszek Miller zbyt często powtarzał, że Nicea to niemal kwestia życia i śmierci. Dla niego kompromis to przegrana. W jego wykonaniu więc walka byłaby ostrzejsza, tym bardziej że Leszek Miller walczy nie tylko o to, żeby Polska jak najlepsze miejsce zajęła w UE, ale także o to, aby jego rząd wypadł jak najlepiej, w szczególnie trudnej sytuacji, w jakiej obecnie ten rząd się znajduje - uważa Andrzej Jonas.

Publicysta widzi też różnicę w samym stylu negocjacji. Leszek Miller z pewnością będzie podkreślać swoją siłę, a Aleksander Kwaśniewski swoje talenty salonowe. Przynajmniej przed kamerami, zanim politycy znikną za zamkniętymi drzwiami sal negocjacyjnych, bo tam macho i lew salonowy mogą przejść nagłą przemianę.

08:00