Nie wszystkie akta dotyczące skazanego za tzw. przeciek starachowicki Zbigniewa Sobotki zostaną odtajnione. Ujawnienie tych dokumentów obiecywał rząd już po ułaskawieniu byłego wiceszefa MSWiA.

REKLAMA

Światła dziennego nie ujrzą dokumenty, które zdradzą tajemnice operacyjnej pracy policji – tłumaczy Ludwik Dorn, który opinię w tej sprawie otrzymał z Centralnego Biura Śledczego. Dostałem taką wstępną opinię, że pewne części nie będą mogły być odtajnione, bo tu mogłoby chodzić: po pierwsze – o osobowe źródła informacji, a po drugie - o funkcjonariuszy policji, którzy pracują pod przykryciem - mówi wicepremier.

Nie zostanie więc ujawnione to, co jest istotą sprawy starachowickiej, bo całą wiedzę o przecieku uzyskano metodami operacyjnymi właśnie. Wydaje się więc, że zapowiedź ujawnianie akt, była tylko propagandową reakcję na decyzję ułaskawienia Zbigniewa Sobotki. Dodajmy, że dziś nie jest nawet znany termin ujawnienia części akt sprawy.

Przypomnijmy. Byli posłowie SLD - Henryk Długosz i Andrzej Jagiełło - prawomocnie skazani w procesie o przeciek starachowicki, mają się stawić 28 lutego w kieleckim areszcie śledczym. Wtedy zaczną odbywanie kary. Jagiełło roku, a Długosz 18 miesięcy.