Henryk Stokłosa pozostanie w areszcie. Warszawski sąd oddalił zażalenia obrony byłego senatora na decyzję pierwszej instancji. Biznesmenowi, który był poszukiwany międzynarodowym listem gończym, postawiono ponad 20 zarzutów, w tym korupcji.

REKLAMA

Obawa matactwa ze strony podejrzanego, wbrew temu co twierdzi obrona, nie jest tylko hipotetyczna - uzasadniał sędzia Adam Bednarczyk, mówiąc, że zeszłoroczny wniosek Stokłosy o tzw. list żelazny to tylko stworzenie pozorów, że jest do dyspozycji organów ścigania. Sąd przyznał też, że nie da się na tym etapie sprawy wykluczyć, że podejrzanemu grozi surowa kara.

Biznesmen jest podejrzany o udział w aferze w Ministerstwie Finansów. Prokuratura podejrzewa, że Stokłosa w latach 1989-2005 uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów, a także sędzią sądu administracyjnego z Poznania Ryszardem S. Ma on już zarzuty przyjęcia od Stokłosy ok. 40 tys. zł łapówek w zamian za pomaganie mu w uzyskiwaniu korzystnych wyroków w sprawach podatkowych.

Stokłosa w 1980 r. założył rzemieślniczą firmę utylizacji odpadów rolno-hodowlanych Farmutil, dzięki której dorobił się znacznego majątku. Zespół firm Stokłosy obejmuje przetwórnie przemysłu rolno- spożywczego, ale także lokalną prasę i radio oraz sieci handlowe.