​Samorządy po reformie Prawa i Sprawiedliwości chcą przenosić część uczniów podstawówek. Rodzice się bronią, ale alternatywa to nauka na zmiany - pisze w środowym wydaniu "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

"Zachęcam państwa do rozważenia możliwości przeniesienia dziecka do nowo tworzonej szkoły" - napisał do rodziców Zbigniew Burzyński, prezydent Kutna. Przekonuje, że chodzi o jak najlepsze wykorzystanie bazy dydaktycznej i lokalowej. Po reformie min. Anny Zalewskiej chce mieć trzy podstawówki w budynkach po gimnazjach.

Teoretycznie burmistrz mógłby tam posłać tylko pierwszoklasistów, którzy dopiero zaczną podstawówkę, i zostawić dwa roczniki gimnazjum, które muszą ten typ szkoły dokończyć. Wtedy w jednym budynku uczyłyby się siedmioletnie dzieci z młodzieżą 14- i 15-letnią. Przed takim scenariuszem ostrzegali przeciwnicy reformy PiS.

Burzyński, podobnie jak inne gminy, tego nie chce. Zabiega o "zapełnienie" byłych gimnazjów dziećmi w innym wieku. W liście do rodziców przekonuje, że jeśli dobrowolnie je przeniosą, to unikną nauki na zmiany, a klasy mogą być mniejsze.

(łł)