"Polska nie jest kobietą, a Ewa Kopacz w momencie, kiedy została premierem tego kraju, też już nie jest kobietą. Jest premierem dumnego, godnego szacunku europejskiego państwa i w taki sposób powinna to państwo traktować” – mówi w rozmowie z „Faktem” Aleksandra Jakubowska, była rzeczniczka rządu Leszka Millera. Dodaje, że Ewa Kopacz powinna pokazać profesjonalizm. „Odejść od płciowych klasyfikacji różnych rzeczy, otoczyć się grupą profesjonalnych doradców, podjąć 2 – 3 ważne społecznie decyzje i utrzymać jedność w partii” – wylicza.

REKLAMA

Aleksandra Jakubowska tłumaczy się w rozmowie z "Faktem" z porównania prezentacji rządu do apelu w podstawówce. Przewodnicząca samorządu - pani premier - wyszła i ogłosiła: "A to jest Krzyś, który będzie w samorządzie, bo mnie nigdy nie ciągnął za warkocz". I tak dalej. To było infantylne. Z pewnością każda z prezentowanych osób, a szczególnie piątka nowych ministrów ma w swoim życiorysie coś, co warto było przedstawić. To było bardzo źle przygotowane - mówi. Widocznie Ewa Kopacz nie ma jeszcze w swoim otoczeniu ludzi, którzy by zadbali o jej wizerunek publiczny w taki sposób, w jaki powinien prezentować się szef rządu. Błędem było pozwolenie na zadawanie pytań, bo Ewa Kopacz nie jest jeszcze na to przygotowana i potrzebuje trochę czasu, aby zorientować się w najważniejszych zagadnieniach. No i mocno obciążająca tę prezentację sprawa: kwestia płci - dodaje.

Pytana o nowy rząd, Jakubowska przyznaje, że "trudno ocenić, w jaki sposób ten gabinet był formowany". Byłam tylko obserwatorem z zewnątrz, tak jak wielu dziennikarzy. Natomiast z deklaracji osób, które są znaczącymi figurami w PO, bądź z relacji w mediach wynika, że podstawowym celem tworzenia tego rządu była spoistość Platformy. Odszedł silny lider, jakim był Donald Tusk, który praktycznie nie miał konkurencji w partii. Stosując porównania zwierzęce: odszedł król lew, a żaden z młodszych lwów nie miał szans zająć jego miejsca w stadzie. Dlatego Ewa Kopacz musiała stworzyć taką spoistą strukturę, która będzie dawała jej bezpieczeństwo. Bo zaplecze partyjne bez wewnętrznych frakcyjnych walk jest bardzo ważnym elementem w rządzeniu państwem przez premiera wywodzącego się z takiego układu partyjnego - mówi. Pamiętam, że główną przyczyną upadku rządu Leszka Millera - oprócz afery Rywina - było to, że w partii pojawiły się różne ośrodki, które usiłowały przejąć władzę. Tutaj utworzenie rządu, gdzie każdy dostał coś na osłodę, jest jakąś gwarancją, że chociaż z tej partyjnej strony będzie spokój - przyznaje.

W środowym "Fakcie" także:

- Minister od taśm pisze przemówienie dla premier

- Tajemnicze samobójstwo licealistek

- Tyle kosztują cię zwierzaki