"Leki to broń. Brak dostępu do leków powoduje istotne ryzyko" - mówi w internetowym Radiu RMF24 prof. Monika Raulinajtys-Grzybek ze Szkoły Głównej Handlowej, współautorka raportu opracowanego przez specjalistów z SGH oraz MON. Wynika z niego, że w pierwszej fazie wojny na Ukrainie zapasy kluczowych leków w wielu przypadkach obniżyły się do poziomu, który wystarcza na mniej niż 10 dni.

REKLAMA

Pełnowymiarowa inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 r. obnażyła skuteczność tamtejszego przemysłu farmakologicznego. Dopiero zewnętrzne dostawy leków umożliwiły stopniowe ustabilizowanie sytuacji. Eksperci zaznaczają, że powinien to być przykład dla UE i Polski, aby w większym stopniu skoncentrować się na dystrybucji i produkcji leków.

Prof. Monika Raulinajtys-Grzybek zaznacza, że Polska jest w stanie produkować na masową skalę wielu rodzajów leków.

Jeżeli chodzi o substancje czynne, czyli to, co w leku jest aktywne, jesteśmy mocno uzależnieni od dostaw z Chin i Indii. Ten poziom uzależnienia na pewno trzeba zredukować - dodała.

Rozmówczyni Tomasza Terlikowskiego twierdzi, że Europie udało się poczynić pewne postępy w kwestii tego, jakie leki powinny być priorytetowo produkowane. Powstała tzw. lista leków krytycznych. Ta lista liczy kilkaset różnych substancji. To są takie leki, co do których mamy zgodność, że one rzeczywiście muszą być dostępne, bo są trudne do zastąpienia - wyjaśnia.

Ekspertka podkreśliła, że konieczne jest wsparcie finansowe z budżetu Unii Europejskiej, które umożliwiłoby zwiększenie produkcji wspomnianych leków.

Pojawia się takie hasło, że leki to broń. To jest prawda. Brak dostępu do leków powoduje istotne ryzyko. Jeśli chcemy mieć przemysł farmaceutyczny w Europie, to musimy go przywrócić - wyjaśniła.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Możliwości produkcji leków kluczowe dla bezpieczeństwa Polski. Raport ekspertów SGH i MON