System nie zadział – komentuje incydent z rosyjską rakietą komandor Maksymilian Dura z portalu Defence24.pl. Na antenie radia RMF24 ekspert ds. wojskowych tłumaczył zarówno służbowe zależności, ale oceniał także trzy elementy, które jego zdaniem nie zostały prawidłowo przeprowadzone w sprawie znaleziska spod Bydgoszczy.

REKLAMA

Zdaniem komandora Maksymiliana Dury z portalu Defence24.pl niemal niemożliwe jest by wszyscy odpowiedzialni nie wiedzieli o sytuacji, która wydarzyła się pod Bydgoszczą. Wczoraj minister Mariusz Błaszczak poinformował, że 16 grudnia ubiegłego roku podległe dowódcy operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych otrzymało od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę polskiej przestrzeni powietrznej obiekcie, który może być rakietą.

Podkreślił, że nawiązano współpracę zarówno ze stroną ukraińską, jak i amerykańską. Podkreślił, że właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej. Podwyższono ponadto gotowość bojową polskich środków dyżurnych; w powietrzne poderwano dyżurne samoloty, zarówno polskie, jak i amerykańskie. Mariusz Błaszczak zaznaczył, że obiekt został odnotowany przez polskie naziemne stacje radiolokacyjne.

Szef resortu zaznaczył, że ustalenia kontroli jasno wskazują, iż działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe. Poinformowało ono w meldunku przełożonego, czyli dowódcę operacyjnego, o niezidentyfikowanym obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej.

Z kontroli wynika jednak, że - jak przekazał Błaszczak - swoje obowiązki zaniechał dowódca operacyjny.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Trzy błędy po incydencie z rosyjską rakietą

Dowództwo Operacyjne wykorzystuje siły, które zostały mu przydzielone do prowadzenia jakiejkolwiek operacji. Zarówno tej zewnętrznej, jak i wewnętrznej. To znaczy, jeżeli wysyłamy jakiś okręt na misję, to tym okrętem dowodzi dowódca operacyjny. Jeżeli ten okręt wraca do portu, to tym okrętem dowodzi i kieruje jego zabezpieczeniem, szkoleniem dowódca generalny. Nad nimi wszystkimi jest szef Sztabu Generalnego. Czyli że o wydarzeniach związanych np. z użyciem statków powietrznych, czyli tych samolotów, które wystartowały, wie zarówno dowódca operacyjny, który w momencie startu przejmuje pod swoje dowodzenie. Wie dowódca generalny, ponieważ musi odtworzyć gotowość bojową na tych statkach powietrznych i wie ich przełożony, czyli szef Sztabu Generalnego. W związku z powyższym, jeżeli poleci, mówiąc kolokwialnie, jeżeli poleci dowódca operacyjny, to być może także powinien polecieć dowódca generalny i szef Sztabu Generalnego. I być może to jest ogromny problem, przed jakim w tej chwili stoi Minister Obrony - mówi komandor Maksymilian Dura z portalu Defence24.pl.

Trzy błędy w sprawie rakiety

Wg eksperta w tej sprawie martwiący jest nie tylko przepływ informacji.

Przede wszystkim rakieta nie została zatrzymana. W związku z powyższym procedury nie zadziałały, a powinna zostać zestrzelona dlatego, że Polska została zaatakowana przez rosyjską rakietę. Kraj natowskie - z formalnego punktu widzenia - został zaatakowany rosyjską rakietą. W związku z powyższym nasze siły powinny być na tyle gotowe, żeby te rakiety zestrzelić, nawet jeżeli nie systemami rakietowymi, bo trudno je mieć w gotowości w czasie pokoju, to jednak parą dyżurną, które zostały podniesione w powietrze. Tego nie zrobiono. W związku z powyższym system nie zadziałał. Druga sprawa to jest taka, że nie zadziałał system przekazywania informacji. On powinien być tak pełny, żeby się nikt nie wyparł tego, o czym wie lub o czym go informowano. I trzecia sprawa to jest system powiadamiania, który nie został użyty i to ludności cywilnej. Ja zawsze powtarzam, jeżeli my w swoich alertach otrzymujemy informacje, że przyjdzie burza, to ja też chciałbym bardzo widzieć w moim kierunku, w kierunku mojego miasta leci rakieta, żebyśmy np. schowali się do łazienki, bo jest to jednak większe bezpieczeństwo, niż gdyby stali na balkonie i patrzyli, co nadlatuje. Wbrew pozorom ja tutaj nie żartuję - zaznacza ekspert.

Zdaniem komandora Maksymilian Dura z portalu Defence24.pl ostrzeganie mieszkańców jest niezwykle istotne. Sytuacja taka jak miała miejsce w Przewodowie może wystąpić kolejny raz.

W kwestii zbadania sytuacji pod Bydgoszczą komandor Maksymilian Dura ocenia, że niezbędne jest zbadanie sprawy przez sejmową komisję obrony.

Jeżeliby premier prowadził taką komisję, to też nie byłaby to komisja, która byłaby pewna. Taka, która by spowodowała, że nie próbowano do czegoś ukryć. To musi być komisja, która rzeczywiście zapewni, że żadna z informacji nie będzie ukryta. Jedynym takim miejscem w tej chwili w Polsce nie jest pan prezydent, ale jest właśnie sejmowa komisja obrony. Myślę, że tam jest najlepsze miejsce, gdzie rzeczywiście można by określić to, co się stało, bo to jest łatwe. Wszystko to, co się dzieje w Centrum Operacji Powietrznej, wszystko to, co się dzieje w Dowództwie Generalnym, jest rejestrowane. Telefony, system łączności radiowej, dokumenty, wszystko to zostało zachowane i na pewno nie zostało zniszczone. W związku z powyższym można to łatwo odtworzyć - twierdzi komandor Maksymilian Dura.