W poniedziałek o godz. 10.00 odbędzie się pierwsze posiedzenie komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, wyznaczone przez jej przewodniczącego Patryka Jakiego.

REKLAMA

O takim czwartkowym zarządzeniu Jakiego poinformowano w piątek na stronach internetowych komisji. Z zarządzenia wynika, że w planie obrad jest "zgłoszenie propozycji podjęcia czynności przez komisję". To niejawne posiedzenie komisji odbędzie się w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości.

W czwartek w nocy Sejm wybrał Pawła Rabieja (Nowoczesna) do komisji weryfikacyjnej. Oznaczało to, że komisja - już w pełnym składzie - może podjąć prace.

25 maja Sejm wybrał siedmiu członków komisji. Byli to kandydaci: PiS - komornik Łukasz Kondratko, poseł Jan Mosiński, poseł Paweł Lisiecki i prawnik Sebastian Kaleta; PO - poseł Robert Kropiwnicki; Kukiz'15 - prawnik Adam Zieliński i PSL - radca prawny Bartłomiej Opaliński. Potrzebnej większości nie uzyskał wtedy kandydat Nowoczesnej poseł Jerzy Meysztowicz. Sejmowa komisja ustawodawcza odmówiła mu pozytywnej rekomendacji, gdy okazało się, że członek rodziny posła ubiega się o zwrot nieruchomości w stolicy. Procedurę wyboru na wakat w komisji zaczęto od nowa.

Na spotkaniu roboczym 29 maja członkowie komisji postanowili, że harmonogram prac przyjmą po powołaniu ostatniego jej członka. Jaki zapowiedział wtedy, że wkrótce po powołaniu ostatniego członka komisja spotka się i zdecyduje, którymi sprawami się zajmie oraz jakich świadków i strony wezwie w ciągu następnych dwóch tygodni na rozprawę.

Na tym spotkaniu Jaki poprosił też o "sto dni spokojnej pracy i wzniesienie się ponad podziały". Apel zaakceptowano - podawał Oliwer Kubicki, ekspert komisji. Dyskutowano też wtedy o kryteriach doboru kolejności rozpatrywania spraw. Jaki zaproponował, by członkowie komisji zgłaszali swoje propozycje.

Mosiński mówił dziennikarzom, że najpierw komisja powinna zająć się nieruchomościami przejętymi w sposób ewidentnie przestępczy. Według Lisieckiego, jako pierwsze powinny być badane nieruchomości, które są zamieszkane i którym "grozi utrata kontroli przez władze publiczne". Na początek komisja powinna zająć się sprawami najstarszymi, w których grozi przedawnienie odpowiedzialności karnej - mówił Kropiwnicki. Według Zielińskiego, kryterium może być wartość nieruchomości, etap postępowania oraz stopień ludzkiej krzywdy.

Będziemy chcieli zacząć od tych nieruchomości, które wydaje się, że wiążą się z dużą skalą krzywd, dotyczą dużej wartości, ale jednocześnie (...) widzimy, że jesteśmy jeszcze w stanie je zatrzymać - mówił wcześniej Jaki.

Chciałby on, aby komisja pracowała "w miarę szybko, ale starannie", a nad jedną sprawą - "plus minus od miesiąca do półtora", choć zależy to m.in. od sprawności przesłuchań stron i świadków oraz gromadzenia dokumentów. Jaki chciałby, aby rozprawy przed komisją odbywały się co najmniej raz w tygodniu - prace własne członków komisji mają się odbywać codziennie.

Rozprawy komisji - która będzie obradować w największej sali gmachu MS - będą jawne dla mediów (w przeciwieństwie do posiedzeń). Rozprawy będzie można śledzić w internecie.

Komisja, jako organ administracji, ma badać zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.

Komisja może stwierdzać wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości. Komisja może wstrzymywać postępowania innych organów, np. sądów oraz wpisywać w księgach wieczystych ostrzeżenia o toczącym się postępowaniu. Może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.

Powołanie komisji to pokłosie afery reprywatyzacyjnej w stolicy, która głośna stała się latem 2016 roku po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" szczegółów sprawy wartej ok. 160 mln zł działki przy Pałacu Kultury i Nauki, pod dawnym adresem Chmielna 70. Pomysł komisji rząd ogłosił jesienią 2016 roku. Jak oceniała wtedy premier Beata Szydło, przez ostatnie lata rządów PO-PSL w Warszawie dochodziło do skandalicznych sytuacji. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił, że władze Warszawy "w rzeczywistości sankcjonowały działania różnych maści oszustów i biernie przyglądały się procesowi, który prowadził do krzywdy tysięcy mieszkańców Warszawy wyrzucanych często na bruk".

MS przygotowało projekt ustawy, którą Sejm uchwalił 9 marca, a 31 marca podpisał prezydent Andrzej Duda. Opozycja podkreślała, że komisja będzie wkraczała w kompetencje władzy sądowniczej, ale nie będzie niezawisła jako swoisty "trybunał ludowy". Przedstawiciele rządu mówili o przywróceniu elementarnego poczucia sprawiedliwości i naprawieniu krzywd, oraz że komisja jest gwarancją, iż państwo "dorwie grupę cwaniaków", którzy brali udział w aferze reprywatyzacyjnej.

Trwa 175 postępowań prokuratorskich ws. stołecznej reprywatyzacji. Prokuratorzy wnoszą też tzw. sprzeciwy wobec reprywatyzacji działek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Wstępują również na drogę cywilną do sądów by unieważniać niezgodne z prawem umowy sprzedaży roszczeń.

Polska - jako jedyny kraj postkomunistyczny - nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, która całościowo rozwiązałaby kwestię mienia odebranego po wojnie przez komunistów.

(az)