Bumar znów przegrał przetarg na dostawy dla irackiej armii. Pentagon uznał, że najlepszą ofertę złożyło konsorcjum Anham, zarządzane przez firmę Nour USA. Polska firma nie zamierza rezygnować z irackiego rynku i będzie startować w kolejnych przetargach.

REKLAMA

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Nour pokonał Bumar, bo oferta Amerykanów była o 90 mln dol. tańsza, a termin dostawy sprzętu znacznie krótszy. Na cenę zwraca też uwagę były szef UOP-u, gen. Gromosław Czempiński:

Prezes Bumaru Roman Baczyński powiedział naszemu reporterowi Janowi Mikrucie, że nie czuje się oszukany; jest raczej zaskoczony:

Wygląda na to, że Bumar nie odwoła się od wyników przetargu; prezes firmy zapowiedział już, że Bumar wezmie udział w kolejnych przetargach. Nie odpuszczamy irackiego rynku. Będą następne przetargi, w których weźmiemy udział. W Bumarze jest ekipa specjalistów, która umie profesjonalnie przygotować ofertę - zapewnia Roman Baczyński.

To kolejny przykład, że Amerykanie nie muszą się z nami liczyć - komentuje Tomasz Hypki, ekspert od wojskowości, wydawca miesięcznika "Raport". Według niego Polska i tak robi to, co jest w interesie USA:

Opinie polityków nt. przegranej Bumaru zebrał reporter RMF Przemysław Marzec. Posłuchaj:

Anham to grupa joint venture zarządzana przez Nour. Konsorcjum składa się z dwóch firm amerykańskich i dwóch jordańskich. Konsorcjum ma uzbroić i wyposażyć 15 batalionów (samochody i motocykle, namioty, śpiwory, hełmy, kamizelki kuloodporne, broń i amunicja) i przygotować 6 dowództw brygad za 259 mln dolarów.

Jeśli się mu to uda, to kontrakt będzie można rozszerzyć na dostawy dla kolejnych 20 batalionów. Kwota jest niewielka, prawdopodobnie dlatego, że część sprzętu została już pozyskana z rezerw armii amerykańskiej.

Na amerykańskim kontrakcie mimo wszystko mogą jednak skorzystać polscy producenci. A to za sprawą firmy NAT Import-Export, należącej do Leszka Cichockiego.

Prasa pisała o niej, że była przykrywką dla polskich i amerykańskich służb specjalnych w transakcjach handlu bronią. Sytuacja jest zatem podobna do tej sprzed kilku miesięcy, gdy okazało się, że z konsorcjum Nour współpracuje inna polska firma, Ostrowski Arms. Posłuchaj relacji Tomasza Skorego:

Poprzedni przetarg został unieważniony, m.in. po protestach przegranego Bumaru. Oficjalnie unieważniono go z powodu błędów proceduralnych. Ale już wtedy mówiło się, że Nour zdobył zamówienie, zaniżając cenę. Teraz oferty dla pewności były rozpatrywane przez amerykańską armię.

W Polsce współpracownikiem Nour była 4-osobowa firma Ostrowski Arms, która nie miała pozwolenia na międzynarodowy handel bronią, a jej właściciel został oskarżony o nielegalne doradzanie w handlu bronią.

Z kolei amerykańskie media sugerowały, że Nour wygrał, bo jego prezes - Abdoul Farouki - jest bliskim przyjacielem Ahmada Szalabiego - wpływowego członka Irackiej Rady Zarządzającej.

Jednak ostatnio Szalabi popadł w niełaskę - Amerykanie zarzucają mu kontakty z Iranem. W poprzednim przetargu Bumar proponował prawie 560 mln dolarów. Różnica ta wynika stąd, że wówczas chodziło o wyposażenie i uzbrojenie 25 batalionów.