"Długo pracuję i nie pamiętam takiej historii" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim Mieczysław Ziach z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, dowódca akcji ratunkowej pod Giewontem. Piorun uderzył tam w grupę turystów. Intensywne wyładowania miały miejsce także w innych rejonach Tatr. Wiadomo, że po polskiej stronie zginęły cztery osoby, a po słowackiej jedna.

REKLAMA

Mieczysław Ziach w rozmowie z dziennikarzem RMF FM podkreśla, że dzisiejsza sytuacja była dramatyczna. Po drodze minęliśmy ok. 30 osób lżej rannych - oni schodzili na Halę Kondratową. Na miejscu było wiele osób rannych, w tym 4 zabite - relacjonuje.

Jak wyglądała dzisiejsza akcja ratunkowa? Była prowadzona reanimacja ciężko rannych. Mniej ranni byli kładzeni na noszach i wciągani windą do śmigłowca. Nie umiem powiedzieć, ile to osób - opisuje Ziach. Wspomagali nas ratownicy z Grupy Podhalańskiej GOPR, straż pożarna - państwowa i ochotnicza - dodaje.


W wielu miejscach szlak na Giewont jest zrujnowany, poodpadały wielkie bloki skalne - podkreśla dowódca akcji ratunkowej. Ten szlak w tej chwili jest bardzo niebezpieczny, wiszą tam kamienie - wyjaśnia. Tatrzański Park Narodowy informuje, że do odwołania zamknięty został szlak turystyczny z Wyżniej Kondrackiej Przełęczy na Giewont. Szlak i sztuczne ułatwienia po dzisiejszej burzy wymagają przeglądu.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Przewodnik tatrzański: Podobna tragedia była w 1937 roku

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Akcja ratunkowa po burzy w Tatrach