Wczoraj Kancelaria Prezydenta poinformowała, że Jan Sulmicki wycofał zgodę na kandydowanie na prezesa NBP. Jako przyczynę podano kwestie rodzinne. Dziś w Sejmie pojawiają się spekulacje, co do prawdziwych przyczyn rezygnacji.

REKLAMA

Funkcja szefa NBP to łakomy kąsek: 6–letnia kadencja, gwarancja nieodwołalności i wysoka pensja – trudno uwierzyć, że ktoś z tego rezygnuje.

Dziś w Sejmie nie cichą spekulacje dotyczące prawdziwych przyczyn rezygnacji Jana Sulmickiego. Jeśli ktoś mówi w tak ważnej sprawie o powodach rodzinnych, to znaczy że mówi nieprawdę - komentuje Grzegorz Schetyna z PO. Wacław Martyniuk z SLD dodaje, że ta rezygnacja kładzie się cieniem na Pałacu Prezydenckim.

W szeregach PiS można nieoficjalnie usłyszeć, że rezygnacja Jana Sulmickiego to przygotowanie gruntu dla Zyty Gilowskiej: Myślę, że jest jakiś konflikt między rządem, Radą Ministrów a Kancelarią Prezydenta. Sprawa ta dotyczy Kazimierza Marcinkiewicza i Zyty Gilowskiej. Wydaje mi się, że ta decyzja jest tego efektem - mówi jeden z członków PiS.

Niczego nie wiadomo na pewno, bo PiS nabrał wody w usta. Opozycja domaga się ujawnienia kulis sławnej już rezygnacji.