Nikt nie przyczynił się do śmierci Piotra Szczęsnego, który w październiku ubiegłego roku podpalił się na placu Defilad w Warszawie. Po 9 miesiącach prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie.

REKLAMA

Prokuratura uznała, że brak jest podstaw do uznania, iż śmierć Piotra Szczęsnego była wynikiem działania osób trzecich. Decyzja o samospaleniu została przez niego podjęta świadomie oraz dobrowolnie - świadczy o tym także treść listów pożegnalnych, z których nie wynika, by działał pod wpływem osób trzecich.

Piotr Szczęsny w jednym z listów, który zostawił w miejscu samopodpalenia, pisał:

Ja, zwykły szary człowiek wzywam wszystkich - nie czekajcie... Trzeba zmienić tę władzę jak najszybciej, zanim doszczętnie zniszczy nasz kraj; zanim całkowicie pozbawi nas wolności.

Zeznania świadków, zapis monitoringu, listy pożegnalne, opinie biegłych - wszystko świadczy o tym, że to był tragiczny, ale samodzielny i desperacki ruch.

Do zdarzenia doszło 19 października. 54-letni Piotr Szczęsny podpalił się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Na miejsce zdarzenia jako pierwsi dotarli strażacy. Mężczyzna był nieprzytomny. W stanie krytycznym został przewieziony do szpitala, gdzie w niedzielę 29 października zmarł.

(m)