Krakowianie chcą, aby w ramach Budżetu Obywatelskiego zadbać o ich bezpieczeństwo i przebadać m.in. glebę i wody w okolicy kombinatu m.in. w rejonie kąpieliska w Przylasku Rusieckim. Urzędnicy jeszcze nie wydali opinii dla projektu "Co z tą hutą? Zbadajmy tereny wokół kombinatu". Twierdzą jednak, że gdy okaże się, że tereny są skażone, to projekt badawczy powinien również przewidywać... pokrycie kosztów remediacji i naprawienia szkody w środowisku.

REKLAMA

Autorka pomysłu Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz złożyła do Urzędu Miasta Krakowa projekt po doniesieniach medialnych w sprawie składowisk huty. Przypomnijmy, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wszczęła postępowanie w sprawie bezpośredniego zagrożenia szkodą w środowisku przy ul. Dymarek w Krakowie.

Badania tego obszaru są ważne dlatego, że jestem mieszkanką Nowej Huty - przyznaje w rozmowie z Przemkiem Błaszczykiem. Jak zaznacza, chciałaby w przyszłości korzystać z kompleksu rekreacyjnego, który powstanie na Przylasku Rusieckim, ale nie wie, czy są to tereny są bezpieczne.

Chciałbym wiedzieć, czy odpady hutnicze składowane przez lata, jakość wód gruntowych, mogą wpłynąć na moje zdrowie i na zdrowie mojej córki, która będzie tam pływać i wypoczywać. Całe społeczeństwo nowohuckie rzuci się po przebudowie terenów rekreacyjnych Przylasku na to kąpielisko, jak na niedawno wybudowaną tężnie przy Zalewie Nowohuckim - zaznacza pani Małgorzata.

"Jeśli projekt zostanie wybrany, przystąpimy do realizacji"

Na początku lipca swoje wątpliwości dotyczące projektu "Co z tą hutą? Zbadajmy tereny wokół kombinatu" złożył Wydział Kształtowania Środowiska (WKŚ). Jednostka ta wydaje opinię merytoryczno-prawną dla tego pomysłu.

To była informacja, którą przekazaliśmy na posiedzeniu Rady Budżetu Obywatelskiego - tłumaczy Ewa Olszowska-Dej, z-ca dyrektora WKŚ. Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęliśmy, tzn. czy projekt otrzyma opinię negatywną, czy pozytywną. Mamy na to czas do końca lipca - dodaje.

Jak tłumaczą urzędnicy, uwagi dotyczą przede wszystkim lokalizacji miejsc, z których ma być pobierany materiał do badań. W projekcie zaproponowano 75 takich punktów zlokalizowanych wokół kombinatu. Uważamy, że pewne lokalizacje punktów mogą być niewiarygodne, np. te znajdujące się przy dużych skrzyżowaniach ruchliwych ulic - twierdzi dyrektor. Ponadto - jak dodaje - kilka działek, z których pobrane miałyby być próbki, nie należy do gminy.

Według WKŚ projekt generowałby roczne koszty utrzymania wyższe niż 20 proc. wartości projektu, a na realizację takich pomysłów nie pozwala regulamin Budżetu Obywatelskiego. Chodzi o ewentualną "remediację lub inne czynności w celu ograniczenia szkody w środowisku" - tłumaczy Olszowska-Dej - gdyby przeprowadzone badania pobranych próbek wykazały przekroczenia obowiązujących norm.

Jednocześnie urzędniczka zapewnia, że jeśli projekt zostanie wybrany przez mieszkańców Krakowa, to urząd przystąpi do jego realizacji. Na pewno spotkamy się z autorami projektu, by nasze wątpliwości rozwiać, bądź zweryfikować np. miejsca punktów pomiarowych. Nie wszystkie według nas dadzą pożądany obraz - zaznacza.

Według prof. Czopa z AGH, współpracującego z autorem projektu, miejsca poboru próbek zostały zaplanowane z rozmysłem. Chodzi bowiem o uzyskanie nie tyle "pożądanego", co wiarygodnego obrazu zanieczyszczeń z różnych źródeł, ale przede wszystkim zaprzestanie zamiatania tego ważnego problemu pod dywan - zaznacza.

Przylasek Rusiecki zagrożony?

Zbiorniki wodne Przylasku Rusieckiego leżą w odległości 1 km od obecnie wykorzystywanego składowiska odpadów hutniczych i prawie 3 km od osadników oraz starej hałdy odpadów hutniczych. Naukowcy od kilku lat wskazują, że składowiska mogą stanowić ogniska zanieczyszczeń wód podziemnych. Te płynąc w stronę Wisły zasilają zbiorniki Przylasku Rusieckiego. Stawy te wykorzystywane są przez mieszkańców jako tereny rekreacyjne, zwłaszcza popularna plaża przy zbiorniku "1".

Za te tereny odpowiada spółka Kraków Nowa Huta Przyszłości (KNHP) utworzona w li­sto­pa­dzie 2014 roku przez Gminę Miej­ską Kra­ków oraz Wo­je­wódz­two Ma­ło­pol­skie. Jej celem jest rewitalizacja poprzemysłowego obszaru po wschodniej i południowej stronie huty w Krakowie.

W lutym zapytaliśmy jej przedstawicieli, czy w związku ze skażeniem środowiska w tym rejonie przebadane zostały tereny rekreacyjne Przylasku Rusieckiego. Biorąc pod uwagę odległość od potencjalnych źródeł zanieczyszczeń oraz geograficzne ukształtowanie terenu, nie stwierdziliśmy przesłanek do prowadzenia szczegółowych badań tego typu - przyznał Marcin Rybski z KNHP.

Wody Przylasku Rusieckiego badał jedynie sanepid, choć nie w tym roku

Wody Przylasku Rusieckiego pod kątem bakteriologicznym w ubiegłych latach badał jedynie sanepid. W tym roku takich badań nie zlecono. Nie wykonywano także badań fizyko-chemicznych odpowiadających na pytanie, czy przemysł hutniczy ma wpływ na ich jakość.

W tym roku, w przeciwieństwie do lat ubiegłych, nie zlecono badań dla kąpieliska wymaganych przez przepisy, które regulują działalność takich miejsc. Do przyszłego lata zbiornik nie będzie bowiem dostępny dla celów kąpielowych ze względu na realizowane w jego otoczeniu roboty budowlane - wyjaśnia Artur Paszko prezes KNHP.

Zdaniem prof. Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH badania bakteriologiczne prowadzone przez sanepid nie są wystarczające, spod składowisk wraz z wodami podziemnym do wód zbiorników Przylasku Rusieckiego mogą się przedostawać silnie toksyczne związki organiczne. W wodzie mogą występować substancje organiczne na poziomie niewyczuwalnym przez człowieka, które mogą przenikać do jego organizmu nie tylko poprzez spożycie takiej wody, połknięcie jej, ale także poprzez skórę - wyjaśnia.

Jak przyznaje prof. Czop, krótkotrwałe skutki narażenia na toksyczne związki organiczne mogą w ogóle nie występować lub mieć względnie łagodny charakter objawiający się np. alergią, czy przemijającym złym samopoczuciem. W dłuższej perspektywie może powodować ogólne osłabienie organizmu i docelowo prowadzić do wystąpienia uszkodzeń kodu genetycznego i zachorowań na raka.

"Potrzebne racjonalne przesłanki i podstawa prawna"

Spółka KNHP - jak zaznacza jej prezes - bez racjonalnych przesłanek i podstawy prawnej nie może przeznaczyć środków publicznych na tego typu badania. Cały czas podtrzymujemy naszą deklarację, że jeśli tylko zgłosi się do nas grupa naukowców realizująca projekt badawczy, chętnie zgodzimy się na badania gruntu, wód podziemnych i wód powierzchniowych w zakresie innym, niż określony w stosownych przepisach polskiego prawa - zapewnia w rozmowie z reporterem RMF MAXXX Artur Paszko.

Tego typu wyjaśnienia nie przekonują Łukasza Maślony, radnego Kraków dla Mieszkańców. Martwi mnie fakt, że przesłanek do tego nie znajduje spółka Kraków Nowa Huta Przyszłości, która chce w Przylasku Rusieckim urządzić tereny rekreacyjne dla mieszkańców Krakowa. Wydaje się, że dużo większą odpowiedzialnością wykazali się mieszkańcy Nowej Huty, którzy zgłosili w tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego swój projekt i chcą oni przebadać m.in. obszar Przylasku Rusieckiego, na którym już teraz przecież wypoczywają.

Zanieczyszczenia tylko z czasów "nieboszczki komuny"?

Także Główny Inspektor Ochrony Środowiska uważa, że trzeba badać okolice składowisk i huty. W mojej ocenie należy dalej kontynuować badania na zasadzie też porozumień pomiędzy ośrodkami naukowymi (...) - stwierdził Paweł Ciećko po przeprowadzonych w grudniu zeszłego roku badaniach wykonanych na zlecenie Wydziału Kształtowania Środowiska. Przypomnijmy, że w 2019 roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska jak i Główny Inspektorat Ochrony Środowiska twierdziły, że odpady huty nie wpływają na wody podziemne, wody powierzchniowe oraz gleby.

Inspektor tłumaczy, że miejsc podobnych do tych w okolicach kombinatu w Polsce jest bardzo dużo. To są również zanieczyszczenia historyczne z czasów "nieboszczki komuny". (...). To są tereny, które pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o ich samą jakość. Zostały one potraktowane troszeczkę po macoszemu. Musimy wszędzie w tych miejscach wykonać bardzo dokładne analizy, aby dostarczyć obiektywnych dowodów, czy w ogóle potrzebna jest remediacja, a jeżeli tak, to jak ona powinna wyglądać. Często jest tak, że nawet nie wiemy jaki sposób oczyszczania trzeba zastosować, a żeby wiedzieć musimy mieć bardzo dobre i komplementarne badania - wyjaśnia Ciećko.