Stefan Niesiołowski ręczy za uczciwość Andrzeja Czumy. Zaufanie - nawet ze strony wieloletniego przyjaciela - ma jednak pewne granice. W Kontrwywiadzie RMF FM, pytany przez Konrada Piaseckiego, czy położyłby na szali karierę parlamentarzysty w obronie dobrego imienia ministra sprawiedliwości, Stefan Niesiołowski zaczął się poważnie wahać. Czy zatem ktokolwiek w Platformie Obywatelskiej odważyłby się na taki gest?

REKLAMA

Istnieje obawa, że jeśli nawet wśród polityków PO znaleźliby się jeszcze chętni do ręczenia za Andrzeja Czumę, to ich liczba z każdym dniem maleje. W ciągu zaledwie trzech tygodni od objęcia ministerialnej teki Czuma z perły w rządowej koronie stał się kłopotem i dostarczycielem problemów.

Wczoraj szef resortu sprawiedliwości był już o włos od dymisji. A chodziło o ujawnione przez tygodnik „Polityka” finansowe grzechy Czumy z pobytu w Stanach Zjednoczonych. Jak wynika z informacji dziennikarza RMF FM Konrada Piaseckiego, o tym, że Czuma jednak się uratował, zdecydowały zapewnienia o spłacie długów i przekonanie premiera, że odwołanie ministra po trzech tygodniach od nominacji byłoby kompromitacją.

Donald Tusk dał więc Czumie szansę, choć był namawiany - i to przez samego wicepremiera Grzegorza Schetynę - by sprawiającego kłopoty ministra odwołać. Premier nie ukrywał zresztą publicznie swego rozczarowania postawą Czumy.

Sytuacja szefa resortu sprawiedliwości jest jednak nie do pozazdroszczenia. Zyskał sobie wroga w postaci samego wicepremiera Schetyny, a to nie wróży niczego dobrego. Jeśli przytrafią mu się jeszcze jakieś wpadki, a rządzący wpadną na pomysł, kim można by ministra zastąpić, to losy Czumy będą przesądzone.

Czuma pociąga za sznurki w resorcie sprawiedliwości. Krzysztof Czuma

Minister sprawiedliwości trafił pod lupę kolegów z partii, mediów i opinii publicznej za sprawą długów amerykańskich. Na tę niechlubną listę można by jednak dopisać jeszcze jeden dług... rodzinny dług wdzięczności. Okazuje się bowiem, że szarą eminencją ministerstwa sprawiedliwości jest syn Andrzeja Czumy, Krzysztof.

Szef resortu zapewnia wprawdzie, że jego syn nie ma z ministerstwem nic wspólnego. Krzysztof Czuma nie ma żadnych funkcji w ministerstwie sprawiedliwości i mieć nie będzie. Pomaga mi jako asystent społeczny w pracy mojego biura poselskiego - przekonywał w środę Andrzej Czuma:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Zapewnienia te brzmią jednak co najmniej dziwnie, bo fakty - jak sprawdził reporter RMF FM Roman Osica - wyglądają zgoła inaczej. Krzysztof Czuma kieruje w zasadzie polityką medialną ojca. To od jego decyzji zależy, czy minister udzieli mediom wywiadu czy nie. Co więcej, Czuma junior bierze również udział w większości spotkań ministra i instruuje osoby pracujące w resorcie, co mają robić i mówić. Poucza nawet prokuratorów. Do gmachu resortu syn ministra - choć nie ma stałej przepustki - dostaje się głównym wejściem dla pracowników po zawiadomieniu ochrony.

Według relacji jednego z wysokich rangą urzędników, Krzysztof Czuma zażądał nawet, by wyrobiono mu wizytówki z napisem: Doradca ministra. Wytłumaczono mu jednak, że jeśli nie jest formalnie zatrudniony, nie może takich otrzymać.