Prokuratura twierdzi, że ma dowody na przelewy finansowe między firmą generała Gromosława Czempińskiego a spółkami byłego doradcy ministra skarbu. Zamierza udowodnić, że urzędnik dostał pieniądze za "życzliwość" przy prywatyzacji Stoenu - donosi "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Dziennik ujawnia treść dokumentów, na podstawie których 22 listopada zatrzymano byłego szefa UOP, biznesmena i doradcę ministra skarbu w rządzie SLD Andrzeja P. i trzy inne osoby, które specjalizują się w doradztwie przy prywatyzacjach.

Z dokumentów wynika, jakie dowody ma prokuratura i na jakiej podstawie doszła do wniosku, że łapówką za prywatyzację warszawskiego Stoenu miała być kwota ponad 1,4 mln zł, którą z konta należącej do Czempińskiego firmy Quest Group wypłacono dwóm spółkom związanym z Andrzejem P.

Przypomnijmy: 28 września 2001 roku resort skarbu ogłosił, że chce sprzedać pakiet akcji Stoenu. 3 czerwca 2002 roku oferty zgłosiło trzech inwestorów, wśród nich - niemiecka firma RWE Plus AG. Trzy miesiące później ministerstwo wybrało Niemców jako ostatecznego partnera w negocjacjach, a 15 października zawarto umowę sprzedaży udziałów. 30 grudnia do kasy resortu wpłynęły z RWE pieniądze - ponad 1,5 miliarda złotych.

Według śledczych mechanizm korupcyjny miał wyglądać tak: 14 czerwca 2002 roku RWE podpisała umowę na doradztwo przy prywatyzacji Stoenu ze spółką Czempińskiego Quest Group. Sześć dni później umowę z tą samą firmą zawarła polska spółka BCF - główny doradca niemieckiego inwestora. Obie umowy opiewały na kwoty 600 tysięcy euro, które miały być wypłacone po pomyślnym dla RWE zakończeniu prywatyzacji. Niemcy pieniądze wypłacili - nawet większe, niż powinni, bo było to 732 tysiące euro. Tyle że zdaniem śledczych firma Czempińskiego nie wykonała żadnych prac przy prywatyzacji Stoenu.

Moment "zwieńczenia korupcji" miał nastąpić kilka miesięcy po przekazaniu przez Niemców pieniędzy. W kwietniu i maju 2003 roku z Quest Group przelano 600 tysięcy euro na rzecz zarejestrowanej na Cyprze spółki, a w maju 2003 roku 244 tysiące złotych dostało Towarzystwo Inwestycyjne "Dedal". W obu firmach kluczowym udziałowcem był Andrzej P. Dodatkowo na jego prywatne konto przelano z Quest Group 20 tysięcy złotych.

"Gazeta Wyborcza" wymienia przy tym wątpliwości. Po pierwsze, z ówczesnego kursu euro wynika, że kwota przekazana z firmy Czempińskiego spółkom związanym z Andrzejem P. była znacznie większa niż ta wymieniona w zarzutach. Po drugie, w chwili wypłacania pieniędzy przez Quest Group P. nie pracował już w resorcie skarbu.