Gabinet Millera przyjął projekt ustawy budżetowej na 2004 rok. Na razie jednak Centrum Informacyjne Rządu nie podało żadnych szczegółów. Najprawdopodobniej jednak - tak jak obawia się wielu ekspertów – przyszłoroczny deficyt będzie dużo mniejszy niż w rzeczywistości...

REKLAMA

Rząd, aby pokazać deficyt budżetowy w lepszym świetle, może użyć sprytnego zabiegu księgowego – podobno zresztą dopuszczalnego. Otóż w deficycie nie uwzględni się tzw. rozchodów pod kreską, czyli m.in. 11 mld złotych dotacji do Otwartych Funduszy Emerytalnych, które trzeba będzie zapłacić. Tak więc w sumie dziura budżetowa wyniesie nie 45,5 mld, a 63 mld złotych.

Warto zresztą zauważyć, że pisanie budżetu w tej chwili jest trochę jak wróżenie z fusów – wszak ciągle nie ma jeszcze nowej ustawy podatkowej, która decyduje o dochodach państwa.

Nie rozstrzygnięto chociażby bardzo ważnej sprawy: czy wszyscy przedsiębiorcy - zarówno małe i duże firmy - zapłacą 19-proc. podatek. Obiecał to premier.

Sprawa ta nie mogła być dziś rozstrzygnięta, ponieważ dopiero dwa dni temu resort finansów spostrzegł, że zmiana może spowodować, iż osoby płacące dziś podatki według stawek 30 lub 40 proc., zaczną zrywać umowy i samozatrudniać się. A wówczas do fiskusa trafi tylko 19-proc.

MF już zapowiedział przygotowanie autopoprawki w tej sprawie; 16 września ma rozpatrzyć ją rząd. Jerzy Hausner zapowiada jednak, że wprowadzenie 19 proc. PIT dla przedsiębiorców będzie się wiązało ze zniesieniem kwoty wolnej od podatku.

Dodajmy, że zgodnie z harmonogramem, po konsultacjach z partnerami społecznymi rząd powinien ostatecznie przyjąć projekt budżetu 26 września tego roku. 30 września upływa zaś ustawowy termin przekazania Sejmowi projektu budżetu na następny rok. Od tego czasu parlament ma 4 miesiące na prace nad budżetem.

17:25