Minister cyfryzacji nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie środowej awarii systemu ewidencjonowania pacjentów eWUŚ. "Podobne zdarzają się na całym świecie" - mówił naszej dziennikarce Michał Boni. "Awaria miała charakter techniczny. Zostały wykluczone przesłanki, żeby wpłynęły na nią działania zewnętrzne" - dodał.

REKLAMA

Nie ma rzeczy niezawodnych. Problem polega na tym, żeby umieć to szybko naprawić, a ponieważ była to konsola zarządcza, a nie sama sieć - bo w przypadku sieci mamy system awaryjny - to nie można było tego zastosować - tłumaczył awarię systemu eWUŚ minister Michał Boni. Wszystko zostało naprawione i funkcjonuje. Oby takich awarii było jak najmniej - podkreślił.

Dodał również, że w tej kwestii nie ma sobie nic do zarzucania. Uważam, że ktoś, kto chciałby mówić, że tu jest coś do zarzucenia, to po prostu chyba nie rozumie współczesnego świata, czego nie podejrzewam - zaznaczył Boni w rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon.

Pacjenci! Nie zgadzajcie się, by przychodnie kserowały Wasze druki RMUA

W środę przed południem system eWUŚ nie działał przez cztery godziny z powodu awarii. W środę wieczorem zaś była przerwa techniczna. Pacjenta właściwie nie powinno to obchodzić, ale niestety - rzeczywistość jest inna.

Kiedy system eWUŚ nie działa lub nie potwierdza prawa pacjenta do świadczeń ("wyświetla go na czerwono"), pacjent musi złożyć specjalne oświadczenie, że jest ubezpieczony lub okazać dokument, który potwierdza prawo do świadczeń. Ważna informacja dla pacjenta jest taka, że formalności powinny zakończyć się na okazaniu tego dokumentu. Zdarza się jednak, że w rejestracji są kopiowane na przykład druki RMUA z danymi o zarobkach. Widziałam, jak pani, która pobrała ode mnie fizycznie dokument RMUA, który przezornie wzięłam z zakładu pracy, wykonała jego kopię i wsadziła do koperty z moją dokumentacją medyczną - opowiada reporterce RMF FM pacjentka jednego z zakładów diagnostyki obrazowej w Katowicach.

Kobieta, która jednocześnie jest pracownikiem kilku poradni POZ na Śląsku dodaje, że takie sytuacje wciąż zdarzają się dość często i wynikają z braku pewności, czy NFZ za świadczenie zapłaci. Dlatego ZOZ-y skanują lub kserują i przechowują dokument RMUA "na wszelki wypadek". Biorąc pod uwagę, jakie są relacje między płatnikiem, czyli NFZ, a świadczeniodawcami, tak jest po prostu bezpieczniej dla świadczeniodawcy.

To może naruszać ustawę o ochronie danych osobowych

Tymczasem kopiowanie i gromadzenie kopii RMUA może naruszać ustawę o ochronie danych osobowych. Jeśli taka sytuacja przytrafi się pacjentowi, może on zaprotestować i się na to nie zgodzić. NFZ nie wymaga kopii druków RMUA przy rozliczaniu świadczeń zdrowotnych - usłyszała reporterka RMF FM w śląskim oddziale funduszu. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Wojciech Wiewiórowski mówi wprost: gromadzenie danych "na wszelki wypadek" jest zakazane.

(mal)