"Od początku istnienia Komitetu Obrony Demokracji były wysyłane takie komunikaty i chyba wszyscy w nie wierzyliśmy: że wszyscy w KOD-zie robią wszystko za darmo, wolontaryjnie. Moje zaufanie do Mateusza Kijowskiego jest nadszarpnięte" - podkreślił wiceprzewodniczący zarządu głównego KOD Radomiar Szumełda. W ten sposób odniósł się do doniesień, że pieniądze ze zbiórek publicznych na organizację trafiały na konto firmy Kijowskiego i jego żony.

REKLAMA

Podczas konferencji prasowej członkowie zarządu organizacji odnieśli się do ujawnionych informacji o przelewach na kwotę ponad 90 tysięcy złotych, które trafiały do Kijowskiego za wykonywanie usług informatycznych dla Komitetu.

Zwróciliśmy się do Komitetu Społecznego, by przeprowadził zewnętrzny audyt nad przepływem finansów w komitecie społecznym oraz do naszej komisji rewizyjnej, czyli stowarzyszenia Komitetu Obrony Demokracji, żeby ta przeprowadziła kontrolę naszych finansów - powiedział Szumełda. Przy czym, w naszym stowarzyszeniu KOD od kilku miesięcy działają bardzo skrupulatne procedury i tutaj mamy pełną kontrolę nad pieniędzmi - zapewnił.

Poinformował, że rozpoczęto poszukiwania firmy, która ten audyt przeprowadzi i że w poniedziałek ma być zawarta z nią umowa. To musi być zewnętrzny podmiot, niezależny od nas - podkreślił Szumełda. Zaznaczył, że ws. audytu nie chce mówić o terminach, ale chciałby, aby przeprowadzono go możliwie jak najszybciej.

Pytany, czy lider KOD Mateusz Kijowski powinien zawiesić obecnie swoje członkostwo w KOD, powiedział, że to będzie jego osobista decyzja. Dodał, że 5 marca odbędzie się walny zjazd delegatów KOD. Jako członkowie wyrazimy naszą opinie podczas wyborów - podkreślił. Jednocześnie Szumełda dodał: Moje zaufanie jest nadszarpnięte.

Sekretarz zarządu KOD Jarosław Marciniak powiedział, że czym innym jest komitet społeczny KOD, "który służy do zbierania pieniędzy i na który członkowie zarządu nie mieli wpływu", a "czymś zupełnie osobnym" jest stowarzyszenie KOD, które jest zarejestrowane w KRS jako osobny podmiot.

M.in. o oświadczenie członków KOD zapytamy na pewno Mateusza Kijowskiego, który będzie gościem Marcina Zaborskiego w Popołudniowej rozmowie w RMF FM o godzinie 18.

Kijowski: Atak na mnie traktuję jako kolejną prowokację

W związku z informacjami mediów Kijowski wydał oświadczenie. Tłumaczy, że zanim założył KOD, pracował jako informatyk. "Jak każdy wniosłem do ruchu swoje doświadczenia, umiejętności i zawód. KOD wypełnił niemal całe moje życie, dzień dzieliłem pomiędzy KOD-em na ulicy, a KOD-em w komputerze" - napisał lider Komitetu w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku.

Kijowski zaznacza, że pieniądze wpływały, bo jego spółka świadczyła usługi na rzecz ruchu. "Nigdy nie była to pensja, co najwyżej zwrot kosztów części ponoszonej pracy. Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki i każdej godziny poświęconej KOD-u" - czytamy w oświadczeniu.

Lider KOD-u uważa, że informacje medialne są "kolejną prowokacją".

Przypomnijmy, że według ustaleń Onetu i "Rzeczpospolitej", sześć faktur - każda na kwotę 15 tys. 190 zł 50 gr brutto - zapłacił Komitet Społeczny KOD na rzecz spółki MKM Studio, która należy do Mateusza Kijowskiego i jego żony, Magdaleny. Firma zajmuje się doradztwem w zakresie informatyki.

(mal)