Agencja Rozwoju Przemysłu przyznaje, że zależało jej na konkretnym inwestorze, ale zapewnia, że sama procedura przetargowa odbyła się bez uchybień. Wg "Wprost" strona rządowa preferowała Katarczyków przy zakupie stoczni w Gdyni i Szczecinie. Zastanawiano się nawet nad przerwaniem przetargu, gdyby Katarczycy nie stanęli do licytacji. Gazeta opublikowała dokumenty z operacji CBA, które dostały najważniejsze osoby w państwie.

REKLAMA

Nad prawidłowością przetargu w sprawie sprzedaży majątku stoczni czuwały niezależne komisje i obserwatorzy wyznaczeni przez Unię Europejską - tłumaczył na konferencji szef Agencji Rozwoju Przemysłu. Nie było żadnej możliwości ingerencji w przebieg przetargu i wpływania na jego wynik. Jedynym kryterium była zaoferowana cena - zaznaczył Wojciech Dąbrowski.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Szef ARP przyznał jednak, że zależało im na tym konkretnym inwestorze. Tylko jeden inwestor wpłacił wadium, które - jak podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami - było kluczowe do kontynuowania produkcji stoczniowej. Przedstawiciel inwestora deklarował to publicznie, stąd też prowadzono z nim rozmowy, jak z każdym z potencjalnych inwestorów - dodał. W sposób oczywisty zależało wszystkim uczestnikom tego postępowania na tym, aby majątek został sprzedany i został kupiony przez kogoś, kto deklaruje i mam zamiar kontynuować produkcję stoczniową - tłumaczył.

Szef ARP przyznał, że w sprawie przetargu rozmawiał z ministrem skarbu. Aleksander Grad miał dopytywać m.in. o prawne możliwości przerwania przetargu. Dlaczego pojawiło się takie pytanie - tego już Dąbrowski nie mógł sobie przypomnieć.

Jak jednak zaznaczył, fragmenty rozmów urzędników zamieszczone na stronie internetowej tygodnika "Wprost" są wyrwane z kontekstu, są niepełne i nie uwzględniają całości sytuacji. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mateusza Wróbla:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Także przed konferencją rzeczniczka Agencji Rozwoju Przemysłu dementowała, by w trakcie trwania procesu sprzedaży majątku stoczni mogły być jakiekolwiek nieprawidłowości. Według Romy Sarzyńskiej podczas licytacji internetowej nikt nie był w stanie wpływać na przebieg tego przetargu.

Przetarg internetowy był przygotowany przez Państwową Wytwórnię Papierów Wartościowych i na jej serwerach. Wytwórnia posiada natowskie standardy bezpieczeństwa w związku z tym żadna osoba, żaden podmiot nie był w stanie wpływać na przetarg - podkreślała:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio