85 agentów i oficerów specsłużb ulokowanych w Kancelarii Premiera – to nie domysły, czy spekulacje, ale zapisy z dokumentu jaki trafił do sejmowej komisji do spraw służb specjalnych z prośbą o opinię. Przygotowano go w Agencji Wywiadu.

REKLAMA

Generalny dyrektor biura politycznego, asystent polityczny premiera czy główny księgowy – to tylko niektóre stanowiska zarezerwowane dla funkcjonariuszy specsłużb. To niezrozumiałe kuriozum i skandal – mówi poseł Zbigniew Wasermann: Do Kancelarii Premiera desygnować 85 oficerów służb specjalnych, dzieląc ich nie całkiem sprawiedliwie na 45 z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i 40 z Agencji Wywiadu. Nie wiem dlaczego nie widzi miejsca dla funkcjonariuszy z Wojskowych Służb Informacyjnych.

Ten żartobliwy ton wynika ze zdziwienia posłów-członków sejmowej speckomisji. Podejrzewają nawet, że dokument mógł trafić do nich przez przypadek i że nie miał ujrzeć światła dziennego.

Zbigniew Siemiątkowski, który do maja był szefem Agencji Wywiadu twierdzi, że nie zna tego dokumentu i po raz pierwszy o nim słyszy.

Jak udało się ustalić reporterowi RMF dokument wysłano z Agencji Wywiadu, kiedy pełniącym jej obowiązki był pułkownik Andrzej Derlatka. Z dokumentu wynika, że agenci to najliczniejsza grupa zawodowa w Kancelarii Premiera.