Pilnie strzeżony i niedostępny dla osób postronnych - to Ośrodek Szkolenia Agencji Wywiadu w Kiejkutach na Mazurach. Reporterowi RMF udało się jednak porozmawiać z komendantem szkoły i jej absolwentami.

REKLAMA

Na sam teren szkoły wstępu nie ma. Wszystko ze względów bezpieczeństwa zarówno kursantów - choć występują tam wszyscy pod fałszywymi nazwiskami, jak i wykładowców - ponieważ to wciąż czynni oficerowie wywiadu.

Za bramą z napisem „Zakaz fotografowania” znajdują się sale wykładowe, bursa, kasyno i strzelnice. To wszystko mieści się w zewnętrznej strefie, drugiej graniczącej z jeziorem. Wewnętrzna, pierwsza strefa, jest ściśle tajna.

Oficer, który kończy tę szkołę, wie bardzo dużo – jak funkcjonuje prawo międzynarodowe, organizacje; zna protokół dyplomatyczny. Nic dziwnego, że lista przedmiotów przyszłych oficerów wywiadu jest naprawdę bardzo długa – strzelanie, walka wręcz, minimum dwa języki obce, sporo wiedzy politycznej i oczywiście przedmioty zawodowe – techniki inwigilacji, unikania inwigilacji, pozyskiwania agentów, przekazywanie tajnych informacji czy łamania szyfrów.

Rekruci mają dostęp do każdej literatury i do każdych materiałów, tak żeby mogli dyskutować na każdy temat. O planie zajęć przyszłych szpiegów, naszemu reporterowi Janowi Mikrucie opowiadał komendant szkoły:

Absolwentami szkoły w Kiejkutach są m.in. generał Gromosław Czempiński i Wojciech Brochwicz:

Z kilku tysięcy absolwentów wyższych uczelni, którymi każdego roku interesuje się Agencja Wywiadu, do Klejkut trafia dokładnie wyselekcjonowana i prześwietlona grupa około 30 osób. To zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Często między kursantami zawiązują się sympatie i to bardzo trwałe.

Wszystko wskazuje na to, że całkiem nieźle "przeszkoleni" są także okoliczni mieszkańcy. Choć ogrodzenie szkoły oddalone jest od najbliższych kiejkuckich domów o zaledwie kilkadziesiąt metrów, a sporo mieszkańców albo tam pracowało, albo wciąż pracuje, to jednak niechętnie mówią o szkole. Powierzonej tajemnicy strzegą z oddaniem.

My wiemy, że tu pracują i jest jednostka i nic poza tym... To nas nie interesuje - tłumaczą. Bardziej rozmowni są tylko ci, którzy w okolicy mieszkają od niedawna. Ale oni niewiele wiedzą. Obiekt jest bowiem bardzo dobrze strzeżony. Są wieżyczki, jest podwójne ogrodzenie, a w około krąży Łada Niwa z żołnierzem za kierownicą.