Dziecięcy Szpital Kliniczny w Lublinie lub jego ubezpieczyciel musi zapłacić 20 tys. złotych zadośćuczynienia za brak właściwej opieki nad 14-letnim pacjentem. Pieniądze przyznał rodzicom nastolatka lubelski sąd. Opiekujący się nim w 2007 roku lekarz wyjechał na długi weekend. Jego stan w tym czasie znacząco się pogorszył.

REKLAMA

Piotr G. trafił do szpitala 26 kwietnia 2007 roku. Przyjęto go z bólem brzucha. Lekarz prowadzący wyjechał jednak na rozpoczynający się długi weekend i nie przeprowadzono niezbędnego badania, które zaplanowano na 4 maja. Jego stan szybko się pogarszał. Gdy zoperowano go po kilku dniach, okazało się, że doszło do zapalenia otrzewnej i pęknięcia wyrostka robaczkowego. Po operacji pojawiły się natomiast komplikacje.

Niezadowoleni z opieki rodzice wypisali chłopca ze szpitala i we wrześniu 2007 roku trafił do Centrum Zdrowia Dziecka. Wykryto tam u niego nowotwór jelita grubego.

Sąd uznał, że opieka nad 14-latkiem w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie nie była właściwa. Według opinii biegłych, zapisy w dokumentacji medycznej z tego okresu były nieprecyzyjne, a w części w ogóle ich brakuje. Dziecku podawano leki, w tym przeciwbólowe, ale nie wykonano żadnych badań monitorujących jego stan. Nie podano mu również antybiotyków spowalniających rozwój stanu zapalnego. Kiedy rodzice prosili o pomoc, otrzymywali odpowiedź, że chłopcem zajmie się po powrocie jego lekarz prowadzący.

"Wiedza medyczna nie zna pojęcia weekendu"

Sąd przypomniał, że prawo do świadczeń medycznych gwarantuje obywatelom konstytucja i ustawa o prawach pacjenta. Wiedza medyczna nie zna pojęcia długiego weekendu - zaznaczył sędzia Piotr Jakubiec. Jednocześnie odrzucił żądania rodziców chłopca o wypłacenie 250 tys. złotych zadośćuczynienia, 24 tys. złotych odszkodowania oraz 1,5 tys. złotych comiesięcznej renty za błędy lekarzy, które ich zdaniem spowodowały zbyt późne wykrycie u chłopca nowotworu. Zdaniem sędziego, który powołał się na opinie trzech biegłych, nie ma podstaw do przypisywania lekarzom takiego błędu.

Postępowanie dotyczące błędnego zdiagnozowania raka u Piotra G. prowadziła też lubelska prokuratura. Trzech biegłych powołanych w tej sprawie stwierdziło, że nie doszło do błędu lekarskiego i śledztwo zostało umorzone.