Ok. 1900 wniosków, ale pokrzywdzonych dużo mniej – to rezultaty zaglądania do teczek w katowickim archiwum IPN-u. W kilku przypadkach sprawy tych, którzy do teczek chcieli zajrzeć, skończyły się doniesieniem do prokuratury.

REKLAMA

Doniesienie złożył IPN, bo kilka osób prosząc o możliwość zajrzenia do archiwum, skłamało. Wypełniając wniosek, deklarowały one, że nie były współpracownikami SB. Ale dokumenty w ich teczkach jednoznacznie wskazują, że jednak byli to współpracownicy.

Jedna taka sprawa jest już w sądzie. W sześciu kolejnych przypadkach trwa prokuratorskie dochodzenie. Jak dotąd z około 1900 osób, które w Katowicach chciały zajrzeć do teczek, tylko jedna trzecia to osoby pokrzywdzone.

Pokrzywdzonych 668 osób, natomiast cała reszta to nie pokrzywdzeni - mówi pracownik katowickiego Instytutu. To oznacza, że dokumentów w ich sprawie albo nie ma albo to raczej oni mogli krzywdzić innych.

Dla porównania - na początku tygodnia w jednym tylko punkcie w katowickim IPN-ie przyjęto dwa wnioski. W piątek było ich już ponad trzydzieści.