2-kilometrowy marsz przez las - to codzienna droga do szkoły dzieci z maleńkiej wsi Stoczki w Łódzkiem. Do niedawna pięcioro dzieci jeździło do szkoły i z niej wracało samochodem. Wójt jednak przestał posyłać do wsi gminne auto.

REKLAMA

Wójt zdecydował, że samochód nie będzie dłużej jeździł po leśnych dziurach, bo jest stary i może się zepsuć. Od września, piątka dzieci musi więc iść 2 km przez ciemny las do drogi i przystanku. Dopiero stamtąd zabiera je szkolny autobus. Rodzice przez pierwszy tydzień zajęć nie posyłali swych dzieci do szkoły.

Reporter RMF dowiadywał się w kuratorium oświaty, czy wójt miał prawo zlikwidować dowóz dzieci. Okazuje się, że działał bezprawnie. Choć dzieci mają do przystanku 2 km, to do szkoły dużo dalej, więc władze gminy muszą zapewnić im dowóz.

Wojewoda łódzki poprosił już radnych, by przekonali wójta do respektowania prawa. Jeśli nie będzie przełomu, możliwe, że wojewoda wystąpi o odwołanie wójta.

Najprawdopodobniej jednak przełomu nie będzie: Muszę wykazywać zdrowy rozsądek, nie emocje – choćbym był tam ojcem, to nie zmieniłbym zdania - mówi wójt.

15:55