W łódzkim pogotowiu nadal handluje się zwłokami. Mimo prowadzonego śledztwa, nie udało się ostatecznie rozwiązać tego problemu. Fakt odradzania się procederu sprzedaży informacji o zgonach pacjentów potwierdza prokuratura.

REKLAMA

Nie ma jeszcze nowych osób podejrzanych w tej sprawie, ale zajmujący się wątkiem korupcyjnym łódzkiej nekroafery, prokurator Wiktor Ciach zbiera dowody na odradzanie się procederu handlu "skórami": "Dotyczy to co najmniej kilku zakładów pogrzebowych. Niektóre z tych firm pojawiały się wcześniej w kontekście płacenia za informację o zgonach. Stawka za informację waha się w granicach od 600 do 800 złotych". Ceny więc spadły, Wcześniej łapówka za informację o zmarłym pacjencie dochodziła nawet do 2 tysięcy złotych.

W to, że wciąż handluje się informacjami o zgonach pacjentów nie chce wierzyć dyrektor łódzkiego pogotowia Janusz Morawski: "Osoba taka byłaby zwolniona dyscyplinarnie z powodu dwukrotnego złamania prawa." Dyrektor Morawski miał tu na myśli przepis, który wprowadzono po wybuchu skandalu w łódzkim pogotowiu.

Lekarze muszą dostać teraz zaświadczenie od rodzin zmarłych, że nie namawiali nikogo do skorzystania z usług firm pogrzebowych.

W pogotowiu rozpisano właśnie konkurs na lekarzy koronerów - specjalistów medycyny sądowej, którzy jako jedyni stwierdzaliby zgony pacjentów. Ma to raz na zawsze ukrócić handel "skórami".

W sprawie łódzkiej nekroafery do tej pory zarzuty korupcyjne postawiono 31 osobom. 13 aresztowano. Wszyscy są już jednak na wolności.

foto Archiwum RMF

02:50