Minister zdrowia nabałaganił - to pokontrolny wniosek Najwyższej Izby Kontroli, dotyczący sprawowania nadzoru oraz zarządzania szpitalami klinicznymi w Polsce. NIK zarzuca ministrom poprzedniej ekipy rządzącej, że nie potrafili konsekwentnie działać .

REKLAMA

W 1998 roku minister uniezależnił szpitale kliniczne od akademii medycznych, nadając im własny status prawny. Zdaniem NIK zabrakło wielu rozporządzeń, które by tę samodzielność utrzymały. Zadłużenie, które miało spadać, wzrosło i w efekcie w lipcu 2001 roku - kolejną decyzją ministra zdrowia - akademie znów wzięły pod swe skrzydła szpitale kliniczne.

NIK zarzuca także szpitalom klinicznym brak jasnych reguł w przyjmowaniu na badania i obserwacje - w większości przypadków czas oczekiwania na przyjęcie był bardzo długi. W najdłuższym wykrytym przez NIK przypadku, oczekiwanie to wynosiło 20 miesięcy.

Kolejny zarzut wobec szpitali klinicznych to działalność różnych fundacji w tym samym budynku co szpital. Oferują one te same badania co szpital, bez kolejki, ale za to odpłatnie. Przyczynia się do tego także, to że kasy chorych nie chcą kontraktować niektórych dziedzin i wtedy pozostają pacjentom jedynie usługi odpłatne.

Foto: Archiwum RMF

04:00