O przywłaszczenie 100 tys. złotych oskarża sekretarkę jednego z dealerów samochodowych prokuratura w Szczecinie. Przez pół roku Joanna L. pieniądze pochodzące z polis ubezpieczeniowych aut zakupionych w salonie, zamiast wysyłać do ubezpieczyciela, chowała do kieszeni. Klienci otrzymywali jednak wszystkie potrzebne dokumenty. Oszukała ubezpieczyciela, ale czy także klientów?

REKLAMA

Klienci – ofiary sekretarki oszustki - mogą być jednak spokojni; nie muszą się obawiać, że w razie jakieś drogowej niespodzianki ubezpieczyciel nie wypłaci mu odszkodowania.

Jak zapewnia jeden ze szczecińskich brokerów ubezpieczeniowych, w takiej sytuacji zawierający umowę jest chroniony. Mając polisę firmy ubezpieczeniowej z jej logo, z numerem ścisłego zarachowania i z pokwitowaniem, że wpłaciło się pieniądze - klient jest czysty. Kwestie sporne to problem między osobą, która zawarła polisę, a nie wpłaciła pieniędzy, i firmą ubezpieczeniową.

Może się jednak zdarzyć, że ubezpieczyciel odmówi wypłaty. Wtedy pozostaje droga sądowa. Ale jak twierdzi Longina Kaczmarek, miejski rzecznik konsumentów, sprawę w sądzie wygramy, a na wyrok nie trzeba czekać 3 lat, bo jest ona kierowana do postępowania uproszczonego (możliwe jest ono wtedy, gdy wartość sporu nie przekracza 5 tys. zł).

Brokerzy ubezpieczeniowi radzą jednak, by za polisę płacić – jeśli to możliwe - przelewem na konto konkretnego towarzystwa.

Foto: Archiwum RMF

14:45