Discovery połączył się z Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Astronauci chcą wykorzystać pobyt na ISS do naprawy uszkodzeń promu. Podczas startu oderwała się płytka osłony termicznej i fragment pianki izolacyjnej.

REKLAMA

Przed samym połączeniem ze stacją wahadłowiec przeszedł swoistą sesję fotograficzną. Discovery przeleciał pod ISS, robiąc pełen obrót wokół własnej osi. W tym czasie dwuosobowa załoga stacji robiła zdjęcia, które pomogą w ocenie rozmiarów uszkodzeń, których prom doznał w czasie startu. Siedmioro astronautów wahadłowca będzie chciało wykorzystać tygodniowy pobyt w kosmosie do ich naprawy.

Agencja NASA ujawniła natomiast nowe fakty dotyczące startu promu Discovery i zapowiedziała, że rezygnuje z kolejnych lotów wahadłowców. Eksperci nie mają pojęcia, dlaczego w czasie startu znów odpadł fragment pianki izolacyjnej ze zbiornika paliwa.

Nie będziemy dalej latać, póki nie zostanie zażegnane niebezpieczeństwo - powiedział kierownik programu Bill Parsons. Jak się okazało, prom Discovery był krok od zniszczenia, ponieważ dokładnie taki sam fragment oderwanej pianki izolacyjnej doprowadził 2,5 roku temu do katastrofy promu Columbia.

Tym razem astronauci mieli jednak szczęście. Odpadająca część nie uderzyła bowiem w wahadłowiec. Wydaje się więc, że kontynuująca oględziny promu załoga jest bezpieczna. Jednak każdy kolejny start wahadłowców byłby gigantycznym ryzykiem. Nie poprawi to zapewne nastroju załogi Discovery, ponieważ do tej pory wiedzieli, że jeśli ich maszynie coś się stanie, przyleci po nich prom Atlantis.

Jednocześnie Rosja zaoferowała Amerykanom swoją pomoc w razie problemów z promem Discovery. Rosjanie mogą wysłać w kosmos rakiety Sojuz, jeśli trzeba by było ewakuować załogę wahadłowca - podała agencja ITAR-TASS.