Pierwsze dostawy pomocy zaczęły docierać do środkowej Argentyny, spustoszonej przez największą w historii powódź. Zginęło co najmniej szesnaście osób, setki uważane są za zaginione, tysiące straciło dach nad głową, a ponad sto tysięcy trzeba było ewakuować.

REKLAMA

Wiele osób wciąż czeka na ewakuację. W prowincji Santa Fe pod wodą znalazły się ponad trzy miliony hektarów pól. Na wielu zalanych obszarach jej głębokość przekracza kilka metrów.

Urzędujący prezydent Argentyny Eduardo Duhalde ogłosił prowincję "strefą klęski żywiołowej", a Bank Światowy zapowiedział już pomoc w wysokości ponad stu dwudziestu milionów dolarów.

Ulewne deszcze padające w ostatnich tygodniach spowodowały przerwanie wałów i wystąpienie z brzegów rzeki Salado, przecinającej miasto Santa Fe, stolicę prowincji. W samym mieście musiano ewakuować 50 tysięcy mieszkańców najniżej położonych dzielnic.

Wg obliczeń meteorologów i hydrologów, tylko w dwóch pierwszych dniach tygodnia na miasto i okolice spadło 140 cm wody na metr kwadratowy, a więc prawie dwa razy więcej niż wynosi średnia dla całego roku, nie przekraczająca 80 cm na metr kwadratowy.

Foto Archiwum RMF

10:35