W hiszpańskiej Pampelunie zakończyły się doroczne obchody San Fermin - święta, podczas którego na wąskie uliczki miasta wypuszczane są byki. Śmiałkowie biorący udział w wyścigu muszą przebiec ze zwierzętami ponad pół kilometra i nie dać się stratować. Rannych było mniej niż w latach ubiegłych, więcej szkód wyrządził za to alkohol...

REKLAMA

W dzisiejszym, ostatnim biegu rannych zostało pięć osób. Życiu żadnej z nich nie zagraża niebezpieczeństwo. Mimo że podczas dziewięciodniowej fiesty poszkodowanych zostało ponad 40 śmiałków tegoroczne święto zostało uznane za wyjątkowo spokojne – tym razem nikt nie został poważnie ranny.

Wielu osobom zaszkodził za to alkohol. Bary w Pampelunie czynne były przez całą dobę i, jak donoszą służby medyczne, turyści zatracili umiar w piciu. Do szpitala trafiło sto osób. Pomocy ambulatoryjnej udzielono pond 2000 amtorów wina, najczęściej Niemcom, Anglikom i Amerykanom. Jak zapewnił RMF lekarz dyżurny w Pampelunie, wśród zatrutych alkoholem nie było Polaków.

13:20