Nadesłane w ostatnich dniach listy elektroniczne z informacjami dotyczącymi Daniela Pearla, dziennikarza amerykańskiej gazety „The Wall Street Journal” porwanego półtora tygodnia temu w Karaczi były fałszywe - twierdzi pakistańska policja. Aresztowała ona autora jednego z e-maili - 16-latka z miasta Lahore, który napisał, że Pearl "być może żyje".

REKLAMA

Teraz ekipy śledcze przyjęły kryterium, według którego oceniają wiarygodność nadsyłanych informacji - listy od porywaczy muszą zawierać zdjęcia dziennikarza. Na razie jednak, policja w poszukiwaniach błądzi, ale twierdzi, że śledztwo posuwa się naprzód: "Jest postęp. Jeśli spojrzycie na to, co osiągnęliśmy do tej pory, dostrzeżecie, ile nam, się udało osiągnąć. Śledztwo to trwały proces, który będzie trwał dopóki nie uda się wyciągnąć pewnych wniosków” - tłumaczył się brygadier Mukhtar, szef służby bezpieczeństwa. Te wnioski, to ustalenie co się stało z Pearlem, kto stoi za jego porwaniem i co chciał przez to osiągnąć.

Pearl jest długoletnim pracownikiem „The Wall Street Journal”. 23 stycznia wyjechał zbierać materiały do reportażu o pakistańskich powiązaniach tak zwanego „Shoe bombera” - Brytyjczyka, który usiłował zdetonować w samolocie materiały wybuchowe ukryte w butach. Od tamtej pory, dziennikarz zaginął. Do jego porwania przyznała się nieznana grupa islamska. W zamian za wypuszczenie Pearla, żąda ona uwolnienia Pakistańczyków z al-Qaedy, przetrzymywanych na Kubie.

15:20