Gdańska policja przez tydzień nie podjęła poszukiwań przestępcy, bo nie miała dostępu do materiałów zebranych przez policję w Sopocie. Sprawa dotyczy narkomana, który w kolejce SKM pokłuł strzykawką mieszkańca Gdańska, a potem uciekł. Poszkodowany zgłosił się na policję w Sopocie, podał rysopis. Dokumenty z przesłuchania jednak utknęły i do Gdańska nie dotarły.

REKLAMA

Policjanci z Sopotu jeszcze tego samego dnia po przyjęciu zgłoszenia wysłali informacje do kolegów z komisariatu Gdańsk-Przymorze. Właśnie na tej stacji wysiadł narkoman.

Telegram zawierał dane poszkodowanego, opis zdarzenia, a także rysopis sprawcy. Według komendanta sopockiej policji informacje te wystarczają do rozpoczęcia poszukiwań.

Wkrótce okazało się, że poszkodowany podał nieaktualny adres zamieszkania, a rysopis ograniczał się do stwierdzenia, że napastnik był brudny i niechlujnie ubrany.

Dokumenty ze szczegółowymi informacjami z przesłuchania, zgodnie z procedurą, zostały przesłane do prokuratury w Sopocie. Ta przekazała je prokuraturze w Gdańsku. To właśnie tam prawdopodobnie utknęły dokumenty. Do gdańskiej policji nie trafiły do dziś. Sprawą zajął się już inspektorat komendanta wojewódzkiego w Gdańsku

13:45