Od 5 do 12 lat więzienia grozi czeskiemu szantażyście. 30-latek spod Pragi groził, że zatruje cyjankiem potasu jedzenie w szpitalach, jeśli nie otrzyma okupu - 300 mln koron. I choć mężczyzna jest już pod kluczem, Czesi nie mogą spać spokojnie: pojawili się bowiem kolejni szantażyści.

REKLAMA

Napastnikiem okazał się 30-letni mężczyzna z Beneszowa koło Pragi, wcześniej dwukrotnie karany. 5 maja szantażysta zadzwonił na policję, żądając 300 mln (prawie 30 mln zł.). Potem podał, gdzie szukać listu, w którym opisał, jak mają być przekazane pieniądze.

List był napisany za pomocą liter wyciętych z gazet i właśnie jego żmudna analiza doprowadziła czeskich policjantów do szantażysty. Szczegółów policja nie ujawniła, ponieważ na wolności znajduje się jeszcze dwóch innych szantażystów.

Po groźbach truciciela czasowo wstrzymano odwiedziny w szpitalach, pod specjalną ochroną znalazły się kuchnie i jadalnie. Codziennie na ochronę wydawano setki tysięcy koron, sporo wydano też na poszukiwanie napastnika i, jak szacuje policja, straty w sumie wynoszą miliony koron.

Policja nie ujawnia, w jaki sposób udało się jej ująć szantażystę truciciela. Ma to z pewnością związek z faktem, iż pojawiły się kolejne groźby – tym razem „bombiarzy”. Jeden z szantażystów - z okolic Ołomuńca – żąda 200 mln koron, drugi – spod Pragi – 50 mln.

Obaj mężczyźni grożą, iż wysadzą bomby w miejscach publicznych, oraz żądają wypłaty pieniędzy w podobny sposób – zrzut z helikoptera.

23:50