"Frustracja narasta, ale nie poddaję się" - przyznał Aleksander Doba. 70-letni kajakarz kontynuuje swoją trzecią transatlantycką wyprawę, którą rozpoczął w połowie maja. "Kręcę się w kółko, jak w Trójkącie Bermudzkim, i ciągle w Zatoce Nowojorskiej" - podkreślił.

REKLAMA

Koordynator eskapady Piotr Chmieliński uważa, że nie bez przyczyny Dobie przypomniał się Trójkąt Bermudzki.

To właśnie w tym rejonie oceanu, podczas drugiej transatlantyckiej wyprawy, utknął na ponad miesiąc, nie mogąc kontynuować kursu na wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Nękany sztormami i silnymi wiatrami zatoczył wtedy kilka pętli o łącznej długości około dwóch tysięcy mil morskich. Tym razem podmuchy ze wschodu nie pozwalają mu odpłynąć na tyle daleko od lądu amerykańskiego, by dotrzeć do Golfsztromu - prądu oceanicznego, który pociągnie go w kierunku Europy - powiedział Chmieliński.

Wiatry o zmieniających się diametralnie kierunkach spowodowały, że kajakarz wykonał na swej trasie dwa koła - jedno większe, drugie znacznie mniejsze. Od połowy maja pokonał około 380 mil morskich, ale od wybrzeża USA oddalił się o niespełna 100 mil.

To trochę tak, jakby Olek robił trzy kroki w przód i dwa w tył, a nawet dwa w przód i trzy w tył - dodał koordynator. Sam Doba podkreślił, że to "paskudne wrażenie. Nikt nie czuje się dobrze, gdy traci coś uzyskanego z wielkim trudem".

Jak przyznał kajakarz, frustracja narasta, ale nie poddaje się. Z uwagi na warunki pogodowe zdecydował się zmienić kurs i zejść nieco na południe, by dotrzeć w okolice 37. równoleżnika, gdzie mógłby wpłynąć na ten wyczekiwany Golfsztrom.

Kombinacja trzech sił: wiatru, ludzkich mięśni i prądu oceanicznego ciągnącego zawsze w jednym kierunku, do tego odpowiednio używana dryftkotwa spowalniająca ewentualne cofanie się, mogą sprawić, że kajak będzie płynąć tam, gdzie chce Olek, a nie przyroda. Od Golfsztromu dzieli go ok. 70 mil morskich - wyjaśnił nawigator wyprawy Jacek Pietraszkiewicz.

Doba, emerytowany inżynier mechanik z Polic (absolwent Politechniki Poznańskiej), swoją trzecią transatlantycką eskapadę z Nowego Jorku do Lizbony rozpoczął w maju ubiegłego roku. Z uwagi na uszkodzenie kajaka musiał ją przerwać kilka dni po opuszczeniu mariny nieopodal Statui Wolności. Dwa tygodnie temu przystąpił do kontynuacji ekspedycji. Z Zatoki Sandy Hook, gdzie zatrzymał się rok temu, wypłynął na Atlantyk. Jednak krótko po starcie zbliżający się sztorm zmusił go do przerwania próby. 16 maja wypłynął ponownie.

Problemy z wydostaniem się ze strefy wybrzeża amerykańskiego zdają się być potwierdzeniem jego tezy, iż ta trzecia ekspedycja będzie dużo trudniejsza od dwóch poprzednich.

Doba po raz pierwszy wystartował ze stolicy Senegalu Dakaru 26 października 2010 roku. Po blisko 99 dniach, 2 lutego 2011 roku dotarł do Acarau w Brazylii pokonując 5394 km.

5 października 2013 roku wyruszył z Lizbony. 19 kwietnia 2014 roku postawił nogę na lądzie w New Smyrna Beach na Florydzie. Na oceanie spędził 167 dni, pokonał trasę długości 12 427 km w dwóch etapach, bowiem niekorzystne wiatry na zachodnim Atlantyku wymusiły zawinięcie na Bermudy.

Polacy oddają hołd niezwykłym Podróżnikom!

Przy okazji warto przypomnieć, że Aleksander Doba jest w gronie wybitnych polskich podróżników i naukowców, uhonorowanych symbolicznie w krakowskiej Alei Podróżników, Odkrywców i Zdobywców!

Krakowianie i zaproszeni wyjątkowi Goście otworzyli Aleję w kwietniu 2017 roku: wzdłuż ul. Lema, w sąsiedztwie Tauron Areny Kraków, zasadzonych zostało 30 dębów, a przy każdym z nich stanęła tablica upamiętniająca osiągnięcia wybitnego podróżnika lub naukowca.

Decyzją Słuchaczy RMF FM, Czytelników RMF24.pl i członków Kapituły wśród uhonorowanych znaleźli się m.in. Wanda Rutkiewicz, Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki, Marek Kamiński, Ernest Malinowski i Tony Halik.

Na tym - zapewniamy - nie koniec. Aleja - której pomysłodawcą była Fundacja Klubu Podróżników Śródziemie Aleja Podróżników, a patronem medialnym jest RMF FM - będzie co roku wzbogacać się o kolejne nazwiska!