Szczyt UE-Chiny nie zakończy się konferencją prasową. To dosyć symbolicznie podkreśla stosunek Pekinu do wolności słowa. Władze chińskie chciały narzucić Komisji Europejskiej swoje praktyki i proponowały, aby w spotkaniu uczestniczyli tylko dziennikarze akredytowani przy organie wykonawczym UE (poza rządowymi z Chin).

REKLAMA

Na propozycje Chin nie zgodziła się Bruksela, która konsultowała sprawę z Międzynarodową Federacją Dziennikarzy. Zdecydowano, że farsy, którą chciano uczynić z konferencji prasowej - nie będzie. Obie strony - chińska i unijna - postanowiły się więc ukryć przed dziennikarzami.

Szczyt, zamiast odbywać się - tak jak wszystkie tego typu spotkania - w budynku Rady UE, gdzie mają wstęp wszyscy akredytowani dziennikarze - został zorganizowany w Palais D’Egmont, pałacyku brukselskim, do którego wstęp można łatwiej ograniczyć. Pytań na pewno byłoby sporo: zarówno o prawa człowieka, nierównowagę w relacjach ekonomicznych, czy nieuczciwe praktyki handlowe.

Napięcia w stosunkach handlowych na linii UE-Chiny



Stosunki handlowe Chin z UE są tak trudne, że Parlament Europejski już w kwietniu apelował w specjalnym dokumencie do władz UE o podjęcie działań, by te nierównowagę zmniejszyć. Z pewnością chiński premier usłyszy wiele cierpkich słów o unijnych przywódców. Z dokumentu PE wynika, że od 1997 r. brak równowagi w dwustronnej wymianie handlowej jest korzystny dla Chin, a w 2010 r. deficyt handlowy wyniósł 168,8 mld EUR w porównaniu z 49 mld EUR w 2000 roku. W dodatku, Unia Europejska zatrzymała na swych granicach zewnętrznych ponad 103 mln artykułów podrabianych o całkowitej wartości 1,11 mld EUR. Ogółem - aż 85 proc. zatrzymywanych artykułów z powodu podejrzenia, że są sfałszowane - pochodzi z Chin.

Trudności na chińskim rynku mają europejscy inwestorzy. Przedsiębiorstwa zagraniczne są dyskryminowane w dostępie do chińskich zamówień publicznych, w przeciwieństwie do dostępu do europejskich zamówień publicznych, który jest gwarantowany. Dzięki ukrytej pomocy państwa, przedsiębiorstwa chińskie są w stanie składać oferty wyraźnie korzystniejsze od ofert przedsiębiorców. Według danych z 2011 roku, 43% osób kierujących europejskimi przedsiębiorstwami działającymi w Chinach uznało, że środki przyjęte przez Pekin są wobec nich dyskryminujące, podczas gdy w 2010 r. liczba ta wynosiła 33%.