W piątek w Brukseli zaczynają się przełomowe dla Polski negocjacje na temat przyszłej konstytucji UE. Premier ranny w wypadku ciągle nie jest pewny swego udziału w szczycie. Czy jeśli pojedzie, podoła wielogodzinnym rozmowom? A może zastąpi go prezydent?

REKLAMA

Leszek Miller chce bardzo polecieć do Brukseli, bo negocjacje zakończone nawet kompromisem można przekuć w wielki propagandowy sukces w kraju. Na to samo liczy chyba prezydent, bo z jego pałacu co rusz wysyłane są sygnały, że Aleksander Kwaśniewski spakował już walizki i jest gotowy do drogi. Brak tylko chętnych, by go w tę drogę wysłać.

Prezydent oczywiście jest zawsze gotów pomóc, wiemy o tym, także bezpośrednio od niego. O jednym zapewniam - polska reprezentacja będzie właściwa - mówi Włodzimierz Cimoszewicz. Na czele delegacji będzie chyba jednak stał Leszek Miller, bo Cimoszewicz dodaje, że premier na szczyt poleci. Podobnie mówi minister Iwiński: Jestem głęboko przekonany, że poleci premier Miller. Prezydent – jak dodaje Iwiński – to może być wariant zapasowy.

Głosy członków rządu są wyjątkowo zbieżne z opinią Józefa Oleksego – szefa komisji europejskiej – który uważa, że prezydent mógłby zdziałać niemało: Jeżeli premier nie mógłby pojechać, byłbym za tym, żeby to był prezydent. Natomiast nie widzę tu żadnego wyścigu ani blokowania kogoś przez drugiego.

Blokada tworzy się chyba samoistnie. Nawet Jan Rokita zapewnia: Jeśli chodzi o zdolność ochrony polskiego interesu, ja jako obywatel wolałbym, aby w Brukseli był Leszek Miller. To nietypowa wypowiedź w ustach Rokity. Ostatnie starcia prezydent-premier pokazały jednak, który z panów jest twardszym graczem. Posłuchaj relacji reporterów RMF Jana Mikruty i Marka Balawajdra:

Reporter RMF rozmawiał z dwoma autorytetami w dziedzinie konstytucji. Obaj mieli różne opinie na temat tego, czy to premier czy prezydent ma reprezentować Polskę w negocjacjach w sprawie przyszłej Unii. Konstytucyjnie uprawnionym do zawierania umów, a więc i negocjowania ich, jest Rada Ministrów – rząd i może upoważnić każdego. Może upoważnić prezydenta - mówi profesor Stanisław Gebetner. Jak zaznacza to jednak ryzykowne wyjście: Z politycznego punktu widzenia wydaje się, że byłoby to niemądre.

Tymczasem profesor Paweł Sarnecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego w ogóle wyklucza taką możliwość: Prezydent, który nie jest członkiem Rady Ministrów, nie może zastępować rządu, nie może się wypowiadać w jego imieniu, a w szczególności nie może reprezentować stanowiska rządu na konferencjach międzyrządowych właśnie. Konstytucja przesądza, że w wypadku gdy powoła się wicepremierów, to oni właśnie zastępują premiera.

Dyskusja w Brukseli skupi się przede wszystkim na spornej kwestii systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Polska chciałaby, aby decyzja w sprawie podziału głosów została przełożona nawet do 2009 roku. W ten sposób nasz kraj nie musiałby ani kapitulować, ani blokować konstytucji.

Szczyt rozpocznie się 12 grudnia i jak przypuszczają Włosi, którzy przewodniczą w tej chwili UE, potrwa nawet 3 dni.

09:35