Rosyjski magnat Michaił Chodorkowski, przebywający od ponad tygodnia w areszcie, zrezygnował ze stanowiska prezesa firmy naftowej Jukos. Wielu obserwatorów uważa, że może to być początek przełomu w wielomiesięcznej konfrontacji szefa Jukosu i Kremla.

REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że Chodorkowski złamał się w areszcie i w końcu zgodził na kompromis taki, jaki proponują władze. Najprawdopodobniej w zamian za wycofanie się z firmy będzie zwolniony z aresztu, ale będzie musiał wyjechać z Rosji.

Dołączy do innych bogatych przeciwników Putina: Władimira Gusińskiego i Borysa Bierezowskiego, którzy ukrywają się za granicą.

W opublikowanym wczoraj oświadczeniu magnat napisał m. in., że ma zamiar pozostać przewodniczącym fundacji dobroczynnej „Otwarta Rosja” i gdziekolwiek by pracował, będzie działał na rzecz swojego kraju.

Niewykluczone, że zostanie zmuszony robić to za granicą. Formalnie jako powód dymisji, Chodorkowski w oświadczeniu podaje interesy firmy. Decyzja od razu został entuzjastycznie przyjęta na giełdzie, gdzie gwałtownie wzrosły ceny akcji Jukosu.

07:05