W najbliższych dniach może się rozstrzygnąć, czy Bumar wygrał przetarg na dostawę wyposażenia i uzbrojenia dla irackiej armii. Jak powiedział radiu RMF szef MON, Jerzy Szmajdziński, startujący w przetargu Bumar znalazł się na tzw. zwanej krótkiej liście firm, które przeszły do końcowej fazy przetargu.

REKLAMA

Informacji o prawdopodobniej wygranej Bumaru nie potwierdzają na razie przedstawiciele firmy: Nie ma oficjalnego potwierdzenia. Nie został rozstrzygnięty przetarg jeszcze - mówiła rzeczniczka firmy, Roma Sarzyńska. Także dowództwo wojsk lądowych USA nie potwierdza tych informacji.

Poprzedni przetarg - wygrany przez amerykańskie konsorcjum Nour - został unieważniony. Bumar złożył w urzędzie przy Kongresie USA oficjalny protest, dotyczący rozstrzygnięcia przetargu na dostawę uzbrojenia dla irackiej armii. Według Bumaru cena zaproponowana przez Nour, który poprzedni przetarg wygrał jest niewiarygodna, a przetargowi towarzyszyły nieprawidłowości.

Bumar zarzucał, że komisja przetargowa w ogóle nie wzięła pod uwagę jego dotychczasowych osiągnięć, choć taki dokument był w ofercie. Zupełnie z kosmosu - twierdzi polska firma - była też cena oferty, jaką złożyło konsorcjum Nour.

Bumar próbował teoretycznie obniżyć cenę, zamieniając broń na inną, o tej samej jakości, ale tańszą – cena była wyższa niż ta, zaoferowana przez Nour. Podobnie było także w przypadku jeszcze tańszej broni, ale już nie odpowiadającej specyfikacji technicznej.

Pojawiły się też wątpliwości co do terminu składania dokumentów. Pierwszy minął 5 grudnia. Wiadomo, że ofertę Bumaru otwarto następnego dnia, a siódmego okazało się, że dokumenty można składać aż do połowy miesiąca. W tym czasie Nour - teoretycznie - mógł dowiedzieć się, co zaproponował Bumar.