Czy lipiec to najlepszy czas na maliny? Dla kogo będą szczególnie odżywcze? Czy mrożone maliny będą równie wartościowe, co świeże? Na te i inne pytania odpowiedziała nam Małgorzata Pielichowska, dietetyczka kliniczna i psychodietetyczka oraz szef kuchni Przemek Błaszczyk. Za nami drugi Owocowy Poniedziałek w RMF24.
Jak wskazała Małgorzata Pielichowska, osoby z problemami jelitowymi, m.in. zaparciami, będą czerpać wiele korzyści z włączenia malin do swojej diety.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
One mają dużą zawartość błonnika pokarmowego, dwa razy więcej w porównaniu do truskawek. To z uwagi na te malutkie, drobne pesteczki. Maliny mają też dużo pektyn, czyli błonnika pokarmowego, który będzie ściągał wodę. Dzięki temu te owoce wspierają perystaltykę jelit i usprawniają ich pracę - wyjaśniła dietetyczka.
Dodała też, że osoby z insulinoopornością, chorobami układu krążenia czy diabetycy również będą czerpać korzyści z malin.
Przede wszystkim mają małą zawartość cukru. Z kolei ta wysoka zawartość błonnika pokarmowego nie tylko reguluje pracę jelit, ale też stężenie cholesterolu czy glukozy. Maliny obniżają glikemię poposiłkową, czyli wzrost stężenia glukozy po posiłku. Poza tym mają dużo antyoksydantów, witaminy C i związków o właściwościach przeciwzapalnych - wyliczała Małgorzata Pielichowska.
Dietetyczka zwróciła jednak uwagę, że niektóre formy przetwarzania malin mogą odjąć im właściwości zdrowotnych.
Kiedy zalejemy je gorącą wodą, to bardzo dużo tych wartości się pozbędziemy. Poza tym też nie możemy pić "syropu z malin", który jest bardziej cukrowy niż malinowy. Kierujmy się w stronę całych owoców. Mogą być przetarte, ale nie traktujmy ich wysoką temperaturą i nie dodawajmy do nich dużej ilości cukru - zwróciła uwagę.
Z kolei Przemek Błaszczyk wskazał, że chociaż lipiec jest świetnym sezonem na maliny, to warto też wziąć pod uwagę ich jesienne odmiany.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Te późniejsze odmiany są napompowane smakiem, tryskają cukrem i są bardzo delikatne. To wszystko przez to, że długo dojrzewały na krzakach - wyjaśnił.
Kucharz mówił, że chociaż najczęściej sięgamy po maliny w wydaniu na słodko, to równie dobrze sprawdzą się one w wytrawnych daniach.
Mogą być podstawą do sosów. Dajmy na to chłodnik z kukurydzy i na to sos malinowy z dodatkiem chilli. Albo sałata ze smażoną wątróbką drobiową, do tego również taki sos, doprawiony szczyptą chilli, dla podkręcenia pikanterii - wyliczał Przemek Błaszczyk i dodał, że świetnym produktem w kuchni będzie również ocet malinowy.
Szef kuchni wskazał też, w jakich słodkich wydaniach można wykorzystać maliny.
To są delikatne owoce, więc starajmy się przetworzyć je jak najmniej. Na przykład beza Pavlova, krem mascarpone i do tego świeże maliny. Albo naleśniki z malinami - bita śmietana i na to świeże owoce. Nawet tost francuski, czyli taka kanapka wymoczona w mleku, jajku i na masełku podsmażona na rumiano, z obu stron. Na to dajemy świeże maliny. Możemy dodać oczywiście kwaśnej śmietany, creme fraiche (francuska, lekko ukwaszona śmietana - przyp. RMF FM) czy mascarpone, ale nawet same maliny w zupełności wystarczą - mówił kucharz.
W temacie przetworów na jesień i zimę, Przemek Błaszczyk wskazał sok malinowy.
Ja osobiście robię wyciskany sok na wolnoobrotowej prasie. Absolutnie nie dodaję do niego cukru, nie potrzeba ani grama. Szczególnie, jeśli mamy te odmiany późnojesienne. One mają same w sobie dużą zawartość cukru. Trzeba tylko dobrze wysterylizować butelki, wlać sok i zapasteryzować - wyjaśnił.
Dietetyczka Małgorzata Pielichowska oceniła, że z powodzeniem można mrozić maliny. Nie stracą one wielu właściwości w porównaniu do świeżych.
Owoce mrożone są równie wartościowe. Ich wartości odżywcze są bardzo podobne do świeżych - wyjaśniła i dodała, że główną różnicą będzie ich struktura.
Świeże maliny są ładniejsze, bardziej atrakcyjne. Świetnym rozwiązaniem jest samodzielnie kupić dużą ilość i zamrozić. Wtedy możemy sobie wybrać te ładniejsze sztuki - mówiła.
Zatem czy warto zamrozić zapas malin, aby cieszyć się nimi dłużej, także w chłodne jesienno-zimowe wieczory? Zdaniem naszej ekspertki - zdecydowanie tak.
Jeśli nie mamy dostępu do świeżych owoców, na przykład w zimie, warto skorzystać z tych mrożonych. One zachowują sporo wartości odżywczych, bo mrozi się je w najlepszej fazie dojrzewania - podsumowała Małgorzata Pielichowska, dietetyczka kliniczna i psychodietetyczka.
Opracowanie: Tadeusz Węsierski