Zakaz szczekania psów został wprowadzony w leżącym nad Atlantykiem francuskim kurorcie Sainte-Foy-Sur-Grande. I nie chodzi o spokój mieszkańców, ale o dobro samych czworonogów.

REKLAMA

W miejscowości Sainte-Foy-Sur-Grande, za każde szczeknięcie psa, jego właścicielowi grozi prawie 70 euro grzywny, a w razie "recydywy" - konfiskata zwierzęcia. Mer kurortu wyjaśnił, że bynajmniej nie chodzi mu o to, żeby "kneblować" psy. Wręcz przeciwnie - chce, żeby właściciele lepiej je traktowali. Wielu z nich pozostawia bowiem swoich pupilów całą dobę na zewnątrz domów, żeby odstraszały potencjalnych złodziei. Zwierzęta są często przywiązywane do drzew łańcuchami, nie mają odpowiednich bud, marzną na mrozie - nic więc dziwnego, że szczekają i wyją przez całą noc i nie po to, żeby ostrzec przed włamywaczami, tylko dlatego, że cierpią.

Mer Robert Provain zagroził właścicielom, że jeżeli nie wezmą psów w czasie największych mrozów do ciepłych domów, będą płacić tyle grzywien, że zostaną w końcu zrujnowani. Najgorzej traktowane czworonogi będą im odbierane i umieszczane w schroniskach dla bezdomnych zwierząt. Już stało się tak w przypadku dwóch czworonogów.

Francuzi mają ponad 15 milionów zwierząt domowych, co według tamtejszych mediow jest rekordem w Unii Europejskiej. Jednak tylko niewielka część z nich pędzi żywot "francuskich piesków". Coraz więcej psów jest bezlitośnie porzucanych przez właścicieli - szczególnie tuż przed wyjazdami na letnie wakacje. Psy trafiają wtedy do sieci schronisk dla bezdomnych zwierząt, która istnieje we Francji od czasów Napoleona III. W niektórych miastach schroniska te wręcz pękają w szwach.