Dopóki maszyna nie dotknęła ziemi, wszystko było w porządku - relacjonuje świadek awaryjnego lądowania jednego z samolotów, które zderzyły się dziś niedaleko Radomia. Stanisław Wójtowicz, który mieszka w pobliżu miejsca katastrofy mówi, że samolot zniżał się dosyć niebezpiecznie i nie był to stabilny lot. - Widać było, że przechyla go na bok - powiedział. Według relacji świadka, instruktor i uczeń - obaj w wieku około 21-23 lat - przeżyli wypadek i wysiedli z Cessny o własnych siłach. Drugi samolot spadł do zbiornika wodnego w miejscowości Wsola. Pomoc dotarła za późno - nie udało się uratować instruktora ani kursanta.