Rolniczy OPZZ, kierowany przez byłego senatora Samoobrony Sławomira Izdebskiego, wprawdzie jako główne powody rolniczych protestów wymienia brak odszkodowań za szkody w uprawach dokonane przez dziki (jest to poważny problem ale głównie w Polsce wschodniej) i brak rekompensat za straty u hodowców trzody chlewnej spowodowane z kolei afrykańskim pomorem świń (ASF), ale tak naprawdę rolników wyprowadziły na drogi skutki rosyjskiego embarga i brak poważnej reakcji na tę sytuację ministra Sawickiego i całego rządu koalicji Platformy i PSL-u (takie jest na przykład stanowisko „Solidarności” Rolników Indywidualnych i kilku innych organizacji rolniczych).

REKLAMA

Przypomnijmy tylko, że szczególnie politycy PSL po wprowadzeniu przez Rosję embarga na polską wieprzowinę (w wyniku pojawienia się w naszym kraju wirusa ASF), jeszcze zimą 2014 roku zaczęli na spotkaniach z rolnikami, tłumaczyć im, że blokada naszego eksportu jest wynikiem pojawiania się polskich polityków "na Majdanie" w tym w szczególności prezesa Jarosława Kaczyńskiego i osławionego "machania szabelką".

Tego rodzaju tłumaczenia, nasiliły się pod koniec lipca, wtedy kiedy Rosja zapowiedziała embargo na polskie warzywa i owoce od 1 sierpnia.

Cały ten "misterny plan" PSL-u, zwalenia odpowiedzialności za rosyjskie embargo na Kaczyńskiego, runął jednak w momencie kiedy Rosja wprowadziła 7 sierpnia 2014 roku embargo na cały eksport rolno - spożywczy ze wszystkich 28 krajów UE, a więc także tych, które w sprawie nałożenia sankcji na Rosję, wręcz bardzo się opierały.

Wtedy minister Sawicki zmienił front i "rzucił się w wir" załatwiania polskim rolnikom rekompensat z tytułu rosyjskiego embarga.

Obiecywał przy tym rekompensaty nie tylko tym rolnikom, którzy eksportowali wcześniej do Rosji, a teraz na skutek embarga nie mogą tego robić, ale wręcz wszystkim rolnikom, którzy ponieśli straty w związku ze spadkami cen skupu (o 20-70%) w zasadzie wszystkich produktów rolnych w tym także mleka i produktów mlecznych.

Niestety do tej pory do rolników zajmujących się produkcją warzyw i owoców dotarły symboliczne kwoty rekompensat z kwoty blisko 400 mln euro z unijnego budżetu jaki na ten cel przeznaczyła Komisja Europejska (i to tylko do wybranych, którzy zdecydowali się zniszczyć zbiory lub przeznaczyć je na rzecz organizacji charytatywnych).

Producentów mleka natomiast nie tylko nie objęto żadnym programem rekompensat, a wręcz przeciwnie karami za przekroczenie limitów produkcji mleka w roku kwotowym 2013/2014 co więcej polska Agencja Rynku Rolnego wręcz "zdarła" je z rolników zabierając im całe przychody ze sprzedaży mleka z kolejnych kilku miesięcy.

W skali całej Unii chodziło o kwotę ponad 200 mln euro kar w tym w odniesieniu do Polski o kwotę 46 mln euro czyli ponad 200 mln zł i jak mówią producenci mleka część z nich jest już ma poważne kłopoty finansowe.

W tym roku kwotowym 2014/2015 (kończy się w marcu) kary za przekroczenie limitów produkcyjnych mogą sięgnąć astronomicznej kwoty 200 mln euro czyli blisko 900 mln zł (rolnicy bowiem rozwijają produkcję w związku z decyzją KE o zniesieniu ograniczeń w produkcji mleka od 1 kwietnia 2015 roku), co dramatycznie pogorszy sytuację tej branży.

W związku z rosyjskim embargiem Komisja Europejska przygotowała pomoc dla sektora mleczarskiego nazywaną "pakietem mlecznym", ale Polska nie jest nim objęta (znajdą się w nim tylko Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia), ponieważ polski minister rolnictwa na czas nie dostarczył Komisji danych o spadku cen skupu mleka w naszym kraju o ponad 20%.

Rozmawiałem w ostatnią sobotę z protestującymi rolnikami blokującymi drogę nr 12 Radom -Lublin przez blisko 2 godziny (tak naprawdę blokada polega na ustawieniu kilkudziesięciu ciągników rolniczych wzdłuż tej drogi na długości kilkuset metrów, co oznacza, że ruch odbywa się drugą częścią jezdni i jest puszczany przez policję naprzemiennie).

Dzielili się ze mną swoimi najważniejszymi problemami związanymi z prowadzeniem gospodarstw ale to co najbardziej ich boli, to nieprawdziwy obraz ich sytuacji jaki jest prezentowany w mediach.

Zwracali uwagę, że te pokazywane w mediach "wypasione" traktory, to ich podstawowe narzędzia pracy, bez których nie byliby w stanie ani przygotować pól pod zasiewy ani zebrać plonów ani prowadzić wielu innych prac w swoich gospodarstwach (sugerowanie Polakom, że to przejaw ich bogactwa porównywali z bogactwem maszynistów prowadzących "wypasione" lokomotywy, czy też kierowców "tirów" jeżdżących najnowocześniejszymi ciężarówkami).

Ba kilkunastu z nich pokazało mi dowody rejestracyjne tych ciągników, w których wbite były pieczątki stwierdzające, że tak naprawdę ich właścicielami są banki, które pożyczyły im pieniądze na ich zakup.

Zresztą bardzo dużo mówili o kredytach, które wzięli na powiększanie produkcji , modernizację budynków gospodarczych, zakup maszyn rolniczych i wszystkie te zakupy na kredyt były oparte o biznesplany, w których przygotowujący je inspektorzy z ośrodków doradztwa rolniczego wpisali przychody ze sprzedaży płodów rolnych, mięsa mleka po cenach o 30-40% wyższych niż te, z którymi mają do czynienia mniej więcej od połowy poprzedniego roku.

Bardzo poważnie obawiają się, że jeżeli taka sytuacja cenowa potrwa jeszcze parę miesięcy, to do większości z nich zawitają komornicy wysłani przez banki, w których pożyczyli pieniądze, a wtedy to na co pracowali oni ich rodziny całymi latami, zostanie wyprzedane za bezcen na licytacjach (sugerowali nawet, że pogarszanie ich sytuacji materialnej jest przemyślanym przygotowywaniem dobrych warunków dla cudzoziemców do nabywania w Polsce ziemi co będzie możliwe już od 1 maja 2016 roku).

Rolnicy mówili jednak nie tylko o swojej trudnej sytuacji materialnej spowodowanej gwałtownym załamaniem się przychodów ze sprzedaży ich produkcji ale także o ważnych sprawach wręcz o charakterze strategicznym.

Pytali czy politycy rządzącej koalicji Platformy i PSL-u wiedzą co to jest bezpieczeństwo żywnościowe i że jest ono równie ważne jak bezpieczeństwo militarne?

Pytali co z dostępem do ziemi rolniczej przez cudzoziemców (jak już wspomniałem od maja następnego roku przestaje obowiązywać 12-letnie moratorium na możliwość jej kupowania, choć w zachodniej i północnej części Polski już od kilku lat poprzez korzystanie z instytucji tzw. słupa ten zakaz zakupu ziemi przez cudzoziemców jest niestety omijany przy kompletnej bierności kolejnych ministrów rolnictwa), ale także o bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy i realność naszych zachodnich sojuszy w sytuacji rosyjskiego zagrożenia.

A więc to kompletny brak skuteczności ministra rolnictwa Marka Sawickiego w Radzie ministrów rolnictwa w sprawie odszkodowań dla polskich rolników w związku z rosyjskim embargiem i ogromny niepokój o przyszłość polskiego rolnictwa jest podstawową przyczyną wyjścia rolników na drogi i ich ogromnych protestów także w Warszawie, czego będziemy świadkami także w tym tygodniu.