Bogdan Rymanowski: Jaką ocenę w skali od 1 do 5 wystawiłaby pani rządowi za program gospodarczy?

Zyta Gilowska: Za sam program czwórkę, ale to jest zaledwie koncepcja. Nie zawiera ona zresztą nowości, ponieważ nawet w programie Platformy Obywatelskiej większość przedsięwzięć proponowanych przez rząd w tym programie, była obecna.

Bogdan Rymanowski: Czwórka to bardzo wysoki stopień.

Zyta Gilowska: Trudno żebyśmy negatywnie ocenili swój własny program. Jak powiadam – korelacja między programem Platformy a zamierzeniami rządu wynosi mniej więcej 0,85 – 0,9.

Bogdan Rymanowski: Jak tak dalej Pójdzie, to Platforma niedługo wejdzie do rządu Leszka Millera, bo trzeba będzie poprzeć swój własny program.

Zyta Gilowska: Bez przesady. Takie przedsięwzięcia w swoich programach miało wiele ugrupowań i to nie tylko w tych wyborach. Także nie jest tajemnicą, że w Polsce trzeba budować drogi, trzeba poprawiać stan infrastruktury, trzeba pobudzać przedsiębiorczość, zwalczać bezrobocie – to są mało kontrowersyjne cele.

Bogdan Rymanowski: Ale czy to znaczy, że po tym ujawnieniu programu, ten rząd stał się mniej lewicowy>

Zyta Gilowska: Po pierwsze program nie został ujawniony. Ja na razie znam hasła – z doniesień prasowych, z radia i telewizji. Okaże się jaki on jest, kiedy zostanie ujawniony. Po drugie nie wiem czy rząd stał się bardziej czy mniej lewicowy – to zależy jakie instrumentarium i w jakich proporcjach zastosuje przy finansowaniu tego programu. Na razie są to pomysły w stylu barona Munhausena, który za włosy wyciągał się z bagna. Ponieważ nie mamy pieniędzy, a potrzeba jest bardzo dużo pieniędzy, żeby sfinansować rządowy program, zwłaszcza w zakresie infrastruktury, to zastanawiam się jakie dźwignie finansowe rząd zamierza zastosować. Nie bardzo mogę sobie to wyobrazić.

Bogdan Rymanowski: Jak się pani podoba pomysł inwestycji w budowę mieszkań i autostrad? Czy to będzie takie koło zamachowe jak mówi premier Leszek Miller: „Drogi i autostrady dadzą zamówienia firmom a ludziom pracę”?

Zyta Gilowska: To jest pomysł od lat wysuwany. Trzeba oddzielić mieszkania i drogi. Jeśli chodzi o mieszkania, była duża ulga budowlana, która nieźle rozkręciła to koło zamachowe, poczym została zlikwidowana. Teraz słyszę, że chodzi o to, żeby budował ktokolwiek, wszystko jedno w jakich celach. Byleby się interes kręcił. Myślę, że duża ulga budowlana była dobrym pomysłem. Polacy się do tego przyzwyczaili. Nie bardzo wierzę w Towarzystwa Budownictwa Społecznego. One budują wcale nie tanio. Natomiast czym innym są drogi i autostrady. Tu potrzeba jest niekwestionowana i tylko pozostaje pytanie – skąd wziąć pieniądze.

Bogdan Rymanowski: Do 2005 roku ma powstać 600 kilometrów autostrad

i 140 tysięcy mieszkań. To pobożne życzenia, czy możliwość realna?

Zyta Gilowska: To brzmi ładnie. Jeśli chodzi o drogi, myślę, że możliwość realna. Jeśli chodzi o mieszkania, to sądzę, że rzecz jest dużo bardziej skomplikowana niż próbuje to na razie przedstawić rząd.

Bogdan Rymanowski: A co pani myśli o pomyśle ściągnięcia tych pieniędzy od funduszy emerytalnych?

Zyta Gilowska: Nie mogę ocenić jednoznacznie. Musiałabym znać szczegóły. Jedno jest pewne: pieniędzy nie mamy, finanse publiczne są w stanie przedkryzysowym. Nie zauważyłam żadnych działań, które miałyby finanse publiczne naprawić, więc tego rodzaju fajerwerk „teraz znajdziemy pieniądze i sfinansujemy” musze oceniać wstępnie z dużym sceptycyzmem. Na szczegóły trzeba będzie poczekać, jak zobaczymy „papiery”.

Bogdan Rymanowski: No dobrze. Pieniędzy nie ma. Pieniędzy nie miałby także inny rząd, tworzony na przykład przez PO czy inne ugrupowanie opozycyjne. Co zatem zrobić?

Zyta Gilowska: Poszukać tych pieniędzy. Nawet i w finansach publicznych. Tam jest sporo luzów. O ile się orientuję, to zarówno pan minister Hausner, jak i pan premier Belka mają wyobrażenie o tych luzach i być może zamierzają do tych źródeł sięgnąć.

Bogdan Rymanowski: Czyli wprowadzić opłaty za usługi medyczne i edukację?

Zyta Gilowska: Wszyscy ludzie z branży doskonale wiedzą, że pieniądze są. Podam przykład. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przedstawił plan finansowy na rok bieżący, z którego wynikało, że zamierzają zebrać około miliarda złotych a wydać trzy czwarte miliarda. Pytaliśmy zdziwieni na posiedzeniu komisji finansów publicznych – czy środowisko naturalne w Polsce jest w super sytuacji, nie potrzeba pieniędzy? Wywołało to konsternację i po jakimś czasie przedstawiciele funduszu przynieśli nowy plan – zmniejszyli plan przychodów, zwiększyli wydatki – nie ma już luzów.

Bogdan Rymanowski: A co pani myśli o pomyśle wicepremiera Marka Belki. Może jednak trzeba będzie do niego powrócić. Czy w tak trudnej sytuacji można jednak uciec od wprowadzenia pewnych opłat za świadczenia?

Zyta Gilowska: Moim zdaniem sam pomysł, żeby przestać udawać, że państwo jest w stanie wszystko wszystkim dostarczyć za darmo jest dobry. Ale to trzeba by po kolei zacząć od koszyka tych świadczeń z zakresu opieki zdrowotnej, które są gwarantowane przez państwo. Minister Łapiński twierdzi, że nie jest to możliwe, bo odcięłoby to dostęp najbiedniejszych do świadczeń. Czyli udajemy w dalszym ciągu, że wszyscy mają dostęp do wszystkiego? Jeżeli chodzi o studia, to środowiska akademickie od dłuższego czasu zgłaszają propozycje, żeby zerwać z tą hipokryzją, w której ponad połowa płaci w ramach studiów zaocznych, a mniej niż połowa nie płaci i wszyscy udajemy, że studia są bezpłatne. Natomiast jeżeli chodzi o szkoły średnie, to mam duże wątpliwości konstytucyjne, bo przecież konstytucja po pierwsze nakłada obowiązek nauki do 18 roku życia, a po drugie gwarantuje bezpłatność na tym etapie podstawowym i średnim.

Bogdan Rymanowski: Sądząc po reakcji premiera Millera, który uciął dyskusję na temat odpłatności za niektóre usługi, można chyba powiedzieć, że on się przestraszył reakcji społecznej.

Zyta Gilowska: Reakcji prawie żadnej nie było. Pan premier Belka mówi jak ekonomista liberalny a pan premier Miller zareagował jak socjalista. Z taką wojenką karnawału z postem będziemy mieli do czynienia w najbliższym czasie jeszcze nie raz, bo rząd stoi przed wyzwaniami. Które wymagają zaangażowania instrumentarium liberalnego – czyli zmniejszania podatków a przynajmniej ich nie podwyższania, szukania oszczędności w wydatkach, reorientacji tych wydatków, a Socjaliści zawsze optują za podwyższaniem podatków. Rząd swoją pulę podwyższania podatków na cztery lata już wyczerpał.