Wyjaśniamy, jakie były ustalenia powiatowego inspektora nadzoru budowlanego – mówi wojewoda śląski Tomasz Pietrzykowski, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: Czy możemy potwierdzić, że ostateczna liczba ofiar to 62 osoby i skąd wynikała ta różnica, bo pierwsze doniesienia mówiły nawet o 67 zabitych?

Tomasz Pietrzykowski: Tę liczbę na chwilę obecną możemy potwierdzić. Komenda główna policji taką liczbę podaje jako ostateczną. Trzeba pamiętać, że dopóki to rumowisko nie zostanie ostatecznie uprzątnięte, to 100-proc. pewności mieć tutaj nie można. Te rozbieżności wynikają ze skali akcji ratowniczej. W tej pierwszej fazie – słusznie – ludzie koncentrują się na ratowaniu, a nie liczeniu. W tego rodzaju akcjach często zdarzają się nieścisłości.

Kamil Durczok: Czy jest takie niebezpieczeństwo, że ta liczba się zmieni? Jaki jest stan osób, które przebywają w szpitalach?

Tomasz Pietrzykowski: Zagrożenia nie ma. Ale sytuacja się zmienia. Dzisiaj rano dowiedziałem się, że osoby, które opuściły szpital, musiały tam wrócić, bo pogorszył się ich stan zdrowia. Sytuacja może się zmienić, choć wydaje mi się, że bezpośredniego zagrożenia nie ma.

Kamil Durczok: Do policji dotarła informacja i prokuratura też jest w posiadaniu tej informacji, że konstrukcja dachu była 4 lata temu fragmentarycznie uszkodzona i była uszkodzona przez śnieg. Co to by oznaczało? Że zaniedbania były większe niż się wydawało?

Tomasz Pietrzykowski: Gdyby te informacje się potwierdziły, dokładnie taki wniosek by z tego płynął. Nie chciałbym się tu wcielać w rolę specjalnej komisji ani tym bardziej organów ścigania. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj kwestia rzetelnego wywiązywania się ze swoich obowiązków właścicieli, zarządców tego budynku. A na drugim planie także skuteczność nadzoru budowlanego.

Kamil Durczok: I tu jest pytanie, jak był sprawowany nadzór budowlany skoro sygnały napływały 4 lata temu. Dlaczego nikt nie interweniował, skoro cała ta sprawa była opisana w dokumentach, m.in. w protokołach zgromadzenia wspólników?

Tomasz Pietrzykowski: Myślę, że to znajdzie się w orbicie zainteresowania odpowiedniego ciała badającego przyczyny tej tragedii, jak i organów ścigania. Ja na podstawie posiadanych przez siebie informacji z ostatnich dni mogę powiedzieć tyle – na skutek kilkakrotnych wystąpień różnych organów, zarówno wojewody, jak i wojewódzkiej komendy straży pożarnej o zrzucanie śniegu z dachu, ten obowiązek – w różnym stopniu staranności i zaangażowania – był wykonywany w poszczególnych powiatach.

Kamil Durczok: Ale jak widać nie tutaj. Czy pan ma możliwość jakiegoś egzekwowania tego typu zarządzeń?

Tomasz Pietrzykowski: Jest to odrębny pion administracji – specjalistycznej; administracji nadzoru budowlanego. Na poziomie wykonawczym działają tutaj powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego, posiadający fizyczne, operacyjne możliwości działania. I tu jest odpowiedzialność starostów; na poziomie powiatów. Ze strony urzędu wojewódzkiego szły kilkakrotnie ponawiane zalecenia.

Kamil Durczok: Czy pan wie po co na kilka godzin przed rozpoczęciem wystawy był w tej hali powiatowy inspektor nadzoru budowlanego?

Tomasz Pietrzykowski: Nie wiem. To jest w tej chwili wyjaśniane. Nie chcę tutaj wkraczać w kompetencje tych osób, które zajmują się wyjaśnianiem prawidłowości działania właścicieli, jak i organów nadzoru.

Kamil Durczok: Wstępne ustalenia wskazują, że to była kontrola czy że to była przypadkowa wizyta? Jaki był jej charakter?

Tomasz Pietrzykowski: Trudno mi sobie wyobrazić, aby chodziło tu o przypadkową obecność. Chodzi tutaj o wyjaśnienie, jaki zakres informacji uzyskał powiatowy inspektor nadzoru budowlanego; jakie wnioski z nich wyciągnął?

Kamil Durczok: Ale jeśli tam był powiatowy inspektor nadzoru, to co – nie widział tego śniegu zalegającego na dachu? Czy pan poprosił o wyjaśnienia w tej sprawie?

Tomasz Pietrzykowski: To są dokładnie te same pytania, które i ja sobie stawiam. Jeden z moich zastępców jest członkiem tej komisji, która zajmuje się wyjaśnianiem tego. Proszę o chwilę cierpliwości poczekajmy na wyjaśnienia. To jest zbyt poważna sprawa o zbyt poważny rodzaj odpowiedzialności tu chodzi. Poczekajmy. Nie możemy sobie pozwolić na zbyt pochopne wnioski.

Kamil Durczok: Kiedy na miejsce wjedzie ciężki sprzęt; kiedy zostaną zakończone ostatnie działania ratownicze?

Tomasz Pietrzykowski: Dziś na miejscu będą pracowali eksperci, którzy – po pierwsze – będą musieli zakończyć te wszystkie ustalenia, które będą potrzebne, by wyjaśnić kwestię przyczyn, a to później przekłada się na kwestię odpowiedzialności poszczególnych osób. To musi być zakończone przed rozbiórką. Po drugie ta rozbiórka i samo uporządkowanie jest gigantycznym przedsięwzięciem i musi być przygotowane od strony logistycznej, planistycznej, tak aby było bezpiecznie i szybko. W związku z tym ustalenia są takie, że dziś zakończą się te prace przygotowawcze. Od jutra zacznie się uporządkowywanie terenu.