Sejm zajmie się propozycjami zmian w Kodeksie Pracy, mającymi doprowadzić do ograniczenia pracy handlu do 6 dni w tygodniu. Zmiany mają uderzyć przede wszystkim w duże sklepy. O tym, czy sklepy powinny być otwarte w niedzielę Barbara Górska rozmawia z posłem Władysławem Frasyniukiem z Unii Wolności i posłem Marcinem Libickim z AWS:

Barbara Górska: Jesteśmy w supermarkecie, spory tutaj ruch. Ze mną są parlamentarzyści, którym za chwilkę przyjdzie decydować o 6 albo 7 dniowym tygodniu handlowym. Pan robi zakupy w niedzielę, Panie pośle?

Władysław Frasyniuk: Robię, tak, w soboty lub w niedziele, dlatego, że przez większość tygodnia po prostu pracuję.

Barbara Górska: Ale w liście apostolskim „Dies Domini” Papież wzywa do powstrzymania się od prac nie licujących z nakazem świętowania Dnia Pańskiego.

Władysław Frasyniuk: Tak, to prawda, tylko że ja nie pracuję, ja spełniam swój obowiązek rodzinny. Mianowicie, jako ojciec spotykam się z dziećmi, idę z nimi na zakupy i, można powiedzieć, zmywam swój grzech, dlatego że dwa tygodnie w miesiącu siedzę w Warszawie i nie zajmuję się swoją własną rodziną.

Barbara Górska: Jak ta sytuacja wygląda w życiu posła Libickiego?

Marcin Libicki: Nie robię zakupów w niedzielę nigdy. Uważam, i jak gdyby ostrzegam zwolenników handlu w niedzielę, że jest to z krzywdą dla pracowników, co prasa wielokrotnie podawała. Ale po drugie to jest istotna zmiana cywilizacyjna, dlatego, że przez całe wieki wszystkie religie uznawały jakiś dzień wolny od pracy, co było połączeniem oddania czci Bogu, jak i jednocześnie zagwarantowaniem praw ludzi. Zakazana była praca w niedzielę. Jeśli chodzi o sklepy, uważam, że powinny być wytypowane tylko i wyjątkowo te sklepy, które sprzedają towary łatwo psujące się, i które mogą być sprzedane tylko w niedzielę.

Władysław Frasyniuk: No tak, ale też trzeba przypomnieć Panu posłowi i Państwu, że socjalizm się skończył i ludzie teraz ciężej pracują w ciągu całego tygodnia. Zwracam uwagę, że to jest takie niedzielne wyjście, w czasie którego można pograć w kręgle, pójść do kina a nawet rodzinnie zjeść lody z bitą śmietaną, co ,moim zdaniem, nie kłóci się z porządkiem i duża część ludzi po kościele po prostu udaje się właśnie na takie rodzinne wycieczki.

Barbara Górska: No właśnie, czy prosto po kościele, czy też nie jest tak, że to wyjście niedzielne zaczyna zastępować Polakom świątynię?

Marcin Libicki: Po pierwsze zastępuje w wielu wypadkach Polakom świątynie ale rozumiem, że dla osób, które jak gdyby nie przywiązują wagi do tego, nie będzie to argumentem, dla mnie jest istotnym. Natomiast Pan Frasyniuk robił cały szereg bardzo trafnych uwag, jednak my nie mówimy o jedzeniu lodów w niedzielę, bo to jest naturalne, że lokal, który sprzedaje lody czy kawiarnia jest otwarta właśnie po to, żeby ludzie mogli pójść na lody czy do kawiarni.

Władysław Frasyniuk: Ja myślę, że to jest lekka przesada. Po pierwsze ludzie pracują w niedzielę dlatego, że tej pracy brakuje. Mam wrażenie, że to z czym mamy do czynienia w Sejmie to jest nieporozumienie, to jest brak kontaktu z ludźmi ciężko pracującymi. Otóż ludzie chcą pracować i chcą pracować w nadgodzinach, bo życie jest coraz droższe i nie chcieliby, żeby ich własne dzieci pracowały tak ciężko jak rodzice. Ograniczenia godzin nadliczbowych, wszystkie wolne soboty, to podnosi koszty pracy i powoduje większy stres w rodzinach. Dlaczego są konflikty w rodzinach? Bo brakuje na chleb, brakuje na życie, brakuje na spodnie, które są modne a naszych dzieci nie stać na nie w tej chwili, i oto jest pierwszy konflikt w domu. Powiedziałbym tak; to jest pusta dyskusja, bo wystarczy w niedzielę pójść do jakiegokolwiek supermarketu i zobaczyć tłum ludzi. Powtarzam, ja sam chodzę, bo jak wracam z Warszawy w piątek nocą, to jedyna okazją na zrobienie zakupów to sobota po południu bądź niedziela. W związku z tym, że w sobotę mamy najczęściej partyjniackie spotkania to można zapytać Pana posła, który lepiej jest z Panem Bogiem, czy to jest słuszne, że my tak niehigieniczne pracujemy w Sejmie, niezgodnie z kodeksem pracy i kosztem naszych własnych rodzin. Powiem tak, moje małe dzieci mnie ciągną do sklepu i moja wnuczka mnie ciągnie do sklepu.

Barbara Górska: Panie pośle, jako wnioskodawca badał Pan czy kobiety chcą czy może po prostu wolą zarabiać?

Marcin Libicki: Pan poseł Frasyniuk ma prawdziwy talent, żeby rozbroić również adwersarza, czego mu gratuluję. Gratuluję również wnuczki, bo głowę bym dał, że jest tak młodo wyglądający, że może mieć dzieci dorastające, ale to że ma wnuczkę z tak młodym wyglądem – gratuluję. Oczywiście, z jedną rzeczą, z którą można dyskutować, i z którą, jak przypuszczam, nie zgodzi się większość socjologów, psychologów i sędziów prowadzących sprawy rozwodowe, że przyczyną rozkładu rodziny są zbyt skromne warunki rodzinne. Myślę, że przyczyną rozkładu rodziny jest raczej nieobecność któregoś z rodziców w domu, dzieci biegające z kluczem na szyi. Niedziela powinna być dniem wolnym od pracy, to jest istotny element naszej cywilizacji, która naprawdę zdawała egzamin przez długie wieki. Pan poseł jest innego zdania i tu jak gdyby się nie przekonamy.

Władysław Frasyniuk: Ja muszę powiedzieć, że jak się ogląda Big Brother i argentyńskie czy brazylijskie seriale to ja powiem uczciwie, wolę żeby moje córki i moje dziewczynki chodziły do hipermarketu, bo mniej się uczą tego kretynizmu i tej głupoty, zwłaszcza te kobiety są tam potwornie głupie i sentymentalne. To już lepiej niech pójdą na zakupy i zobaczą jak wygląda polska rzeczywistość.

Barbara Górska: Panowie, ja sobie pozwolę skorzystać z okazji i zapytać osoby trzecie. Proszę Pani, jesteśmy przed dużą debatą w Sejmie, w której posłowie rozstrzygną czy zakazać handlu w niedzielę czy nie. Jakie jest Pani zdanie w tej sprawie?

Klientka: Uważam, że jest na pewno ułatwienie dla osób pracujących. Jeżeli chodzi o moją osobistą sytuację, bo w takim charakterze aktualnie pracuję, jest to nie możliwe dla mnie do przyjęcia ze względu na to, że jestem samotną matką i jedynym żywicielem rodziny, mam małe dziecko i po prostu nie jestem w stanie w niedzielę pracować.

Barbara Górska: Mimo to uważa Pani, że ma to sens?

Klientka: Oczywiście.

Barbara Górska: Panie pośle, jeden zero dla posła Frasyniuka.

Marcin Libicki: Tak, ale Pani dotknęła obu elementów. Pani z jednej strony wzięła stronę posła Frasyniuka, że powinno być otwarte dla wygody ludzi, z drugiej strony powiedziała, że nie powinno być handlu w niedzielę z jej punktu widzenia. Pytaliśmy kogoś kto sam jest zatrudniony, nie oczekujemy od niego szerszych uogólnień, to właśnie zrobią posłowie przyjmując określoną ustawę. Przyjęliśmy jej stanowisko osobiste, było ono różne od uogólnienia tej Pani, że dla wygody ludzi powinno być otwarte, dla niewygody zamknięte.

Władysław Frasyniuk: Ta Pani jest narażona na nieustający stres, każde zachowanie dziecka powoduje, że ona w oczach pracodawcy traci.

Marcin Libicki: Ta Pani miała bardzo pogodną minę, ona nie robiła wrażenia zestresowanej

Władysław Frasyniuk: Bo w ogóle była bardzo sympatyczną kobietą, widziała również moją życzliwość.

Barbara Górska: Ale zapewniam, że nie była to osoba podstawiona.

Marcin Libicki: Może jest dlatego pogodną matką, że nie ma tego męża chodzącego po domu i gderającego i może od czasu do czasu spojrzeć w niebieskie oczy Pana posła.

Władysław Frasyniuk: Każda kobieta i każdy mężczyzna chciałby się oczywiście przytulić do kogoś miłego, chociażby tylko w niedzielę, w związku z tym nie zamykajmy, dajmy szansę, żeby można się było przytulić w hipermarkecie dokonując stosownych zakupów.

foto Marcin Wójcicki RMF FM