Wybory stają się coraz bardziej realne. Prezydent szantażuje terminem sierpniowym, PO mówi o wrześniu. Pewnie najlepszy byłby termin październikowy - uważa Bronisław Wildstein, publicysta "Rzeczpospolitej".

Tomasz Skory: Kiedy uważnie przyglądać się zachowaniom głównych aktorów tzw. sceny politycznej, czy da się zauważyć cokolwiek, co by rokowało jakieś nadzieje na rozwiązanie klinczu, w którym wszyscy trwamy?

Bronisław Wildstein: Wydaje mi się, ale tak stopniowo. Bo co to znaczy rozwiązanie obecnego klinczu?

Tomasz Skory: W którąś stronę. Albo wybory albo rząd.

Bronisław Wildstein: Wybory. I stają się one coraz bardziej realne. Prezydent szantażuje tym terminem sierpniowym. To nie jest konieczne. PO mówi o terminie wrześniowym, pewnie najlepszy byłby termin październikowy.

Tomasz Skory: Co ciekawe, wszyscy powołują się – przy obstawaniu przy swoich wersjach – na konstytucjonalistów.

Bronisław Wildstein: W konstytucji to wyraźnie widać – nie jest sprecyzowane, być może jest to błąd konstytucji, ale nie jest sprecyzowany odcinek czasu, który musi upłynąć od odrzucenia ostatniego kandydata do rozwiązania Sejmu przez prezydenta. Później, od rozwiązania do wyborów jest czas sprecyzowany, ale między tymi dwoma wydarzeniami ten czas nie jest sprecyzowany. To daje margines działania prezydentowi.

Tomasz Skory: Jak pan sobie tłumaczy prezydencki upór przy obstawaniu przy Marku Belce na kandydata na premiera? Pan mówi szantaż, ale z drugiej strony jest też prezydencki argument potrzeby uchwalenia ustawy zdrowotnej i to jak najszybciej.

Bronisław Wildstein: Ale co to ma wspólnego z tym szantażem sierpniowych wyborów? Nie wiem. Uchwalić ustawę zdrowotną – bardzo dobrze, pytanie tylko, czy koniecznie ten Sejm musi to robić. Za parę miesięcy następny nie zrobi tego lepiej – nie wiemy tego, ale wydaje się to bardziej logiczne. Tej eseldowskiej większości udało się doprowadzić naszą służbę zdrowia do ruiny. Nie wiem, czy ona musi ją w tej chwili odbudowywać. Na razie jej to idzie z trudem. Może dobrze by było, gdyby to zrobiła, gdyby nie wiązało się to z pewnym pakietem. Myślę, że ten upór prezydenta polega na czymś innym – jednym z istotnych elementów, być może najistotniejszym, oprócz tego, że SLD chce trwać przy władzy, z tego że te parę miesięcy daje jeszcze możliwości załatwienia rozlicznych spraw nie całkiem być może dla państwa, ale dla siebie, jako formacji i dla osób konkretnych, to jest jeszcze problem istotny, dlatego że zaczną napływać dotacje dla rolnictwa pod koniec roku, dokładnie w grudniu, styczniu i lutym zaczną napływać dotacje z UE.

Tomasz Skory: I to ma pomóc SLD wybrnąć z kłopotów?

Bronisław Wildstein: To na pewno w świadomości członków SLD i prezydenta pomoże w odwrocie części rolników, którzy w ostatnich wyborach głosowali na SLD, a teraz przerzucili swoje preferencje na Samoobronę. Jeśli oni dostaną konkretne pieniądze, to odwrócą się od Samoobrony, która prowadzi taką negatywistyczną propagandę, konkretne pieniądze będą taką falsyfikacją, że ta propaganda jest niewłaściwa i w związku z tym poszukają sobie innych. Kogo – przede wszystkim SLD. Wydaje się, że to jest plan polityczny, poza wszystkimi innymi doraźnymi – trwaniem.

Tomasz Skory: A czy w tym, co mówi ostatnio Krzysztof Janik, w tej prośbie Platformy Obywatelskiej o wsparcie powołania rządu Belki, dostrzega pan jakieś ustępstwo? Brzmiało pojednawczo, ale jak się tak przyjrzeć...

Bronisław Wildstein: PO powiedziała, że można wyobrazić sobie rząd niepolityczny, który przygotuje następne wybory, zwłaszcza zmieniając ordynację wyborczą, która w istotny sposób zmieniłaby układ rzeczy. Wydaje mi się, że uzdrowiła, tzn. nie do końca, ale byłaby czynnikiem uzdrawiającym i stabilizującym sytuację polityczną w kraju.

Tomasz Skory: A czy ten pomysł na zmianę ordynacji nie jest jakąś radosną twórczością? Na to też przecież nie ma czasu, jeśli zakłada się, że wybory mają odbyć we wrześniu.

Bronisław Wildstein: Rozumiem, że deklarując to, PO zakłada, że jeżeli pojawiłby się taki rząd, nie Belki, tylko kogoś niepartyjnego, to ona mogłaby poprzeć nieco dłużej. To nie jest radosna twórczość, to jest pewien manifest raczej. Ja to tak rozumiem. Pokazuje, że potrzebna jest w Polsce taka istotna zmiana i ją PO proponuje. To, że SLD się na to nie zgodzi w obecnym kształcie jest raczej pewne, chociaż nie do końca. W każdym razie, biorąc pod uwagę, że wiązałoby się to ze zmianą konstytucji, czyli potrzebne byłoby 2/3 Sejmu, więc szanse są prawie żadne. Natomiast mówienie o tym przybliża ewentualne takie działania.

Tomasz Skory: To ciekawe, bo mówienie o tym, to jest w odniesieniu do każdej partii biorących udział w tych wszystkich grach – głównie jedyna korzyść, jaką z tego odnoszą. Bo nikt nie zmienia zdania, wszyscy trwają przy swoim.

Bronisław Wildstein: Ale zdajmy sobie sprawę, że poza tym wszystkimi partiami politycznymi jest jeszcze ogół obywateli, którzy się przyglądają i ten ogół obywateli może jakoś reagować. Presja tego ogółu może jednak sporo zmienić. Te ostatnie zmiany, przecież wymuszone przez presję obywateli, która się objawia np. w sondażach.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.