Początek zmian czy początek końca Akcji Wyborczej Solidarność? Jaką rolę spełni, powołana w piątek, Federacja AWS? Być może wszelkie wątpliwości rozwieje Wiesław Walendziak ze Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, przedstawiciel partii, która walnie przyczyniła się do utworzenia Federacji. Wiesław Walendziak był gościem naszej politycznej kawiarnii przy "Krakowskim Przedmieściu 27."

Konrad Piasecki, Tomasz Skory (RMF): Czy panu dziś bliżej do „sfederowanych” czy do „zatroskanych”?

Wiesław Walendziak: Myślę, że jest mi najbliżej do zdrowego rozsądku.

RMF: A w którym miejscu jest pański zdrowy rozsądek?

Wiesław Walendziak: Umiejscowił się w odczuciach wyborców AWS, którzy mówią o jedności. Wedle wszelkich badań, dziś wyborcy polskiej prawicy chcą jedności polskiej prawicy. Z tą jednością mają kłopot politycy polskiej prawicy.

RMF: A wśród polityków, to ten zdrowy rozsądek gdzie rezyduje?

Wiesław Walendziak: Myślę, że mało go w tej chwili widać. Wszyscy mówią o potrzebie jedności, o silnej prawicy ale prawica będzie silna, kiedy będzie jednością.

RMF: Dlaczego Marian Krzaklewski tak uporczywie trzyma się stołka szefa AWS-u? Czy to walka o polityczne przetrwanie?

Wiesław Walendziak: Myślę, że to nie jest kwestia personalna, to co się dzieje dziś w AWS-ie. To jest kwestia niemożności przezwyciężenia bardzo złego mechanizmu, który polegał na dzieleniu odpowiedzialności według słynnego systemu parytetów. W tym systemie, liderzy partyjni nie do końca czuli się odpowiedzialni za to co się w AWS-ie dzieje bo nie do końca mieli wpływ na politykę AWS-u.

RMF: Ojcem systemu parytetów był Marian Krzaklewski.

Wiesław Walendziak: To było wspólne dzieło i bardzo ułomne wspólne dzieło.

RMF: Dzieło, które skończyło się tym, że to Krzaklewski rządzi w Aws-ie i tej władzy nie chce oddać. Dlaczego?

Wiesław Walendziak: To jest bardzo złudna nadzieja, że jeżeli rozwiąże się jedną kwestię personalną, to AWS stanie na nogach.

RMF: Ale dlaczego? Proszę powiedzieć bo wszyscy politycy AWS mówią, że gdyby Krzaklewski zrezygnował, to nie dzielilibyśmy się.

Wiesław Walendziak: To są złudne recepty. Jeśli dziś zabieramy się do uzdrawiania AWS, to zadajmy sobie pytanie kto, kogo ma leczyć? Pewnie Marek Biernacki może wskazać przykłady myślenia partyjnego w SKL, a Jan Maria Rokita może pokazać nie najlepszych ideowo polityków w RS AWS. Pada pytanie: czy te dwie partie mają się podzielić i zwalczać nawzajem czy skoordynować działania by zbudować nową jakość polskiej prawicy.

RMF: Ale najwyraźniej z tej koordynacji niewiele wychodzi skoro powstaje federacja.

Wiesław Walendziak: I bardzo źle bo to jest pytanie o co w polityce tak naprawdę chodzi. Czy o wygłaszanie ogólnie słusznych poglądów czy o taką zdolność współpracy, która zaowocuje konkretnymi działaniami. Jakież to różnice programowe mają tak naprawdę podzielić SKL i RS AWS?

RMF: Pan tych różnic nie widzi?

Wiesław Walendziak: Na pewno są mniejsze niż między Wiesławem Kaczmarkiem z SLD i jego kolegą, panem Wiadernym z OPZZ.

RMF: Oni potrafią różnić się pięknie bo niewidocznie.

Wiesław Walendziak: Oni potrafią uzgodnić pewne minimum programowe, które umożliwia im wspólne działania. Kiedy dziś ludzie zadają mi pytania: dlaczego tak gwałtowny spór? Czy to oznacza, że nic już razem nie jesteśmy w stanie zrobić? Ja odpowiadam tak: nie wiem dlaczego ten spór jest tak gwałtowny bo wiem, że możemy wiele rzeczy razem zrobić. Parę dni temu wróciłem z Londynu gdzie spotkałem się z liderami europejskiej prawicy. Czy AWS nie jest w stanie razem pracować? Co się dzieje tak naprawdę w Polskim Parlamencie. Kiedy im odpowiedziałem na to pytanie dosłownie w punktach, że zaostrzyliśmy Kodeks Karny, żeśmy doprowadzili do równoprawnego statusu szkół publicznych i niepublicznych, że doprowadziliśmy do uwłaszczenia mieszkań spółdzielczych i zakładowych, w modelu Margaret Thatcher, ongiś zrealizowanym w Londynie i w bardzo dużych miastach angielskich, to oni na mnie patrzyli z niedowierzaniem, bo skoro to robicie to dlaczego się dzielicie?

RMF: Jest dzisiaj podział czy nie ma podziału?

Wiesław Walendziak: Ten podział jest, na poziomie koncepcji, jak budować strukturę polityczną polskiej prawicy.

RMF: A panu w tym podziale do kogo jest bliżej do Rokity czy do Krzaklewskiego?

Wiesław Walendziak: Ja już panu powiedziałem, jeżeli ci politycy mieliby się rozejść bo się nie lubią, ale nie potrafią w sposób bardzo zdefiniować różnic programowych, to powiedziałbym, że to jest totalna klęska i tych polityków i moja też.

RMF: Ale myśli pan, że po nazywaniu siebie zdrajcami, nieudacznikami można wpaść sobie w ramiona, powiedzieć, że żartowaliśmy i teraz już będziemy szli razem?

Wiesław Walendziak: Trzeba znaleźć mechanizm, którego uczestnicy nie będą się nawzajem kwestionowali. Dlatego ja szukałem takich oto pomysłów, w których na przykład klub parlamentarny decyduje o docelowym kształcie organizacyjnym AWS, dlatego klub parlamentarny, bo tam są ludzie, którzy mają nie kwestionowany mandat, mandat pochodzący z powszechnych wyborów.

RMF: No, ale ten mechanizm, jak on wygląda w obliczu zdania w porozumieniu o federacji powołanej w piątek, nie godzimy się na politykę prowadzącą do zwalczania własnego rządu? Solidarność, której szefem jest Marian Krzaklewski wstąpiła w spór zbiorowy z rządem i trudno tutaj znaleźć jakieś pole kompromisu.

Wiesław Walendziak: Jasne, dlatego najlepiej powołać docelową strukturę polityczną. Ja przypominam, że Solidarność jako związek zawodowy od roku 1996 nawołuje do powołania jednej partii prawicowej o funkcjach konserwatywnych, ideowych i chrześcijańsko-demokratycznych, no i moim zdaniem jest to bardzo realny projekt.

RMF: Ta partia wystąpiłaby wspólnie z Solidarnością przeciwko rządowi?

Wiesław Walendziak: Nie no panowie bądźmy poważni, jest rzeczą nienormalną, że związek zawodowy pełni funkcje polityczną, ten sam związek zawodowy mówi, że te funkcje polityczne pełni niejako z musu, bo jak popatrzyć na tę klasę polityczną polską – prawicową....

RMF: Nie musi, może się wycofać.

Wiesław Walendziak: Przyznacie panowie sami, że ona się bardziej zajmuje sobą dzisiaj niż rządzeniem państwem.

RMF: Ale co ta Solidarność, występująca przeciwko własnemu rządowi, akurat wtedy, kiedy problemy ma Marian Krzaklewski to przypadek?

Wiesław Walendziak: Związek zawodowy ma prawo formułować postulaty wobec rządu. Trudno, żeby związek zawodowy takich praw nie miał. Mi się wydaje, że te kwestie, które Solidarność podniosła są rzeczywistymi problemami dzisiaj. To jest tak, że jeżeli jest inflacja znacznie większa niż przewidywano, a wzrost płac jest mniejszy niż uzgodniono ongiś w sferze budżetowej, to normalną rzeczą jest to, że związek zawodowy formułuje postulaty w tej dziedzinie.

RMF: A to, że ten spór następuje w tym momencie w dwa dni po tym, kiedy szef rządu oświadczył, że jest gotowy kierować AWS-em to przypadkowa zbieżność terminów?

Wiesław Walendziak: Polska dzisiaj jest krajem bardzo spokojnym jeśli chodzi o protesty społeczne, związkowe i to w dużej mierze jest taka spokojna bo mamy do czynienia z partnerem pod tytułem Związek Zawodowy Solidarność. Ja nie znam kraju, w którym by tak często dochodziło do tak głębokich zmian strukturalnych, tak głębokich reform i , gdzie by one przebiegały przy tak słabych protestach społecznych. Solidarność odegrała rolę amortyzatora.

RMF: Nie uważa pan, że postępowanie Solidarności służy do tego, żebyście mogli sobie powiedzieć, o jaka piękna katastrofa wyborcza i duch Alojzego Pietrzyka nad tym wszystkim się unosił?

Wiesław Walendziak: Dzięki Solidarności proces transformacji się w tym kraju udał i ja myślę, że to co robią dzisiaj działacze związkowi to jest nawoływanie do zdrowego rozsądku klasy politycznej prawicowej, bo to ich zdanie jedno, panowie zróbcie z sobą porządek, spotkajcie się w jednej organizacji politycznej to jest zdanie zdroworozsądkowe. I póki ktoś nie odbije tego zdania racjonalnym projektem politycznym, w którym się spotkają wszyscy czołowi politycy polskiej prawicy, między, którymi nie ma różnic programowych tak naprawdę są różnice ambicjonalne, no to namawiałbym do ostrożności w ocenianiu Związku Zawodowego Solidarność.

RMF: Następne zdanie, po tym które pan powiedział, ze strony Solidarności to jest jak nie zrobicie ze sobą porządku to was zmieciemy.

Wiesław Walendziak: Nie będzie nas zmiatała Solidarność jako związek zawodowy, tylko zmiotą nas wyborcy, dlatego, że oni są najwyraźniej zniecierpliwieni tym co się dzieje w rządzie, w parlamencie, w samej AWS.

RMF: A nie zmiecie panów Janusz Tomaszewski, który wróci na białym koniu uniewinnienie lustracyjnego.

Wiesław Walendziak: Nie wiedziałem, że potrafi jeździć na koniu.

RMF: Przez półtora roku mógł się nauczyć.

Wiesław Walendziak: Może. Natomiast w AWS jest miejsce dla bardzo wielu polityków wiarygodnych i dobrze by było, żeby ci wiarygodni politycy potrafili ze sobą współpracować, a nie dezawuować się nawzajem.

RMF: Śni się panu po nocach powrót Janusza Tomaszewskiego, w tych najczarniejszych snach?

Wiesław Walendziak: Mam bardzo sympatyczne sny i w ogóle nie mam czarnych snów i w ogóle jestem człowiekiem raczej optymistycznym. Chociaż prawdą jest to, co się dzieje ostatnio w polskiej polityce, dla mnie jest to muszę powiedzieć jest to bardzo gorzka lekcja, bo nie spodziewałem się w czarnych snach, że coś takiego może dziać się z AWS.

RMF: A do tej polityki wróci Janusz Tomaszewski zdaniem pana?

Wiesław Walendziak: Każdy może definiować swoje sanse poprzez, nie określanie swoich chęci, ale swoich możliwości, a te możliwości określają struktury polityczne i wyborcy docelowo.

RMF: I są takie możliwości dla Janusza Tomaszewskiego?

Wiesław Walendziak: One są weryfikowalne. Więc nikt nie jest ich pozbawiony.

RMF: No to jeszcze niech nam pan powie na koniec, co się panu śni? Mówi pan, że nie są to czarne sny, no to jakie to są sny?

Wiesław Walendziak: Ostatnio miałem piłkarskie sny, bo moja drużyna przegrała sromotnie mecz, w którym uczestniczyła i w nocy rozgrywałem akcje nieudane.

RMF: Mam nadzieję, że tym razem pan wygrał.

Wiesław Walendziak: Tak.